Nici z detronizacji! Dominacja nadal trwa! - relacja z meczu Asseco Prokom Gdynia - PGE Turów Zgorzelec

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Nici z detronizacji! PGE Turów zawiódł po raz czwarty. Zgorzelczanie w siódmym, decydującym o mistrzowie meczu przegrali w Gdyni z Asseco Prokomem 71:76, który wytrzymał napór gości w końcówce, w efekcie po raz ósmy z rzędu stanął na najwyższym podium!

Asseco Prokom dołączyło do niezbyt licznego grona drużyn, które przez osiem lat nie miały sobie równych. W dobie profesjonalnego sportu to wyjątkowa sytuacja. Co ciekawe, osiem tytułów mistrzowski z rzędu ma też na swoim koncie inny gdyński zespół Lotos, który wygrywał w latach 1998-2005. - O naszym triumfie decydowały czasami detale. Szczęście też było przy nas - stwierdził Tomas Pacesas.

Podopieczni Litwina w decydującej konfrontacji wykazali się przede wszystkim większym doświadczeniem, co zresztą podkreślali przeciwnicy. Mimo że żółto-niebiescy nie przypominali dobrze zgranego kolektywu, to jednak indywidualne umiejętności były po ich stronie.

Paradoksalnie kontuzja Roberta Witki miała ogromne przełożenie na końcowy wynik finałowej serii. Bo Pacesas został wręcz zmuszony skorzystać z usług Ronnie Burrella. Amerykański podkoszowy wprawdzie pojawiał się na parkiecie, ale dotąd jednak grał znacznie krócej. W siódmym spotkaniu Burrell świetnie rozpoczął starcie, w ekspresowym tempie zdobył pięć punktów. Później nieco zwolnił, a nawet został ukarany faulem technicznym.

Zgorzelczanie swoją szansę na wygraną i upragnione złoto zaprzepaścili nadspodziewanie szybko, bo już w pierwszej odsłonie. PGE Turów grał wówczas chaotycznie, popełniał sporo błędów, mylił się w rzutach, wreszcie nie miał recepty na zastopowanie gdyńskiej floty, która mocno napierała. Zresztą dziewięć punktów w dziesięć minut to wynik zatrważający. Nic dziwnego, że Asseco Prokom odskoczyło.

Zielono-czarni mieli trudności z uruchomieniem swojego najlepszego strzelca Toreya Thomasa, któremu życie skutecznie uprzykrzał Courtney Eldridge. Niemałym zaskoczeniem była wysoka skuteczność zawodnika od zadań specjalnych. W pewnym momencie Eldridge był nawet najskuteczniejszym zawodnikiem gospodarzy. To po jego skutecznym wykończeniu żółto-niebiescy prowadzili w drugiej odsłonie nawet 28:9.

Przygraniczny klub wykazał się jednak ogromną determinacją. Koszykarze Jacka Winnickiego walczyli do końca. Poprawili się po obu stronach parkietu. W kilka minut zrobili kilka kroków w stronę obrońców tytułu, którzy powoli tracili grunt pod nogami. Gdynianom udało się wyjść z kryzysu i na początku ostatniej partii wydawało się, że to koniec emocji, to koniec walki o mistrzostwo.

Ale właśnie wtedy przewinieniem technicznym ukarano Burrella. Impuls podziałał na zgorzelczan, którzy znowu systematycznie niwelowali deficyt. - Bardzo dobrze zagraliśmy szczególnie w pierwszej kwarcie, a bardzo źle w ostatniej, kiedy prowadząc różnicą 16 punktów popełniliśmy za wiele strat i w ostatnich sekundach niepotrzebnie pozwoliliśmy rywalom wrócić do gry i doprowadziliśmy do wielkich emocji - przyznał Pacesas. PGE Turów miał już tylko trzy oczka straty do Asseco Prokomu, ale dobrze dysponowany David Jackson, nie trafił ważnej "trójki". Goście próbowali jeszcze mecz wygrać taktycznie, faulując, żeby przejąć piłkę, ale na nic się to zdało, bo Filip Widenow wytrzymał presję.

- W finałowej serii brakowało nam z pewnością doświadczenia, ale pewne niedostatki nadrabialiśmy sercem. Na początku meczu byliśmy spięci, graliśmy bardzo słabo i pozwoliliśmy gospodarzom wypracować sobie wysoką przewagę. W końcówce o zwycięstwie rywali przesądziły dwie zbiórki - powiedział po meczu Robert Tomaszek.

FINAŁ

(Rywalizacja do czterech zwycięstw)

Asseco Prokom Gdynia - PGE Turów Zgorzelec

76:71

(24:9, 14:17, 12:15, 26:30)

Asseco Prokom: Ronnie Burrell 12, Daniel Ewing 11, Courtney Eldridge 10, Krzysztof Szubarga 9, Ratko Varda 8, Filip Widenow 8, Adam Hrycaniuk 6, Qyntel Woods 5, Piotr Szczotka 5, Przemysław Frasunkiewicz 2.

PGE Turów: Daniel Kickert 18, David Jackson 17, Konrad Wysocki 12, Torey Thomas 9, Michał Gabiński 6, Michael Kuebler 5, Bartosz Bochno 3, Robert Tomaszek 1, Marko Brkić 0.

Stan rywalizacji: 4:3 Asseco Prokomu Gdynia.

Asseco Prokom Gdynia mistrzem w sezonie 2010/11

Asseco Prokom Gdynia mistrzem Polski 2011 r. Na pierwszym planie Qyntel Woods i Ronnie Burrell

Źródło artykułu: