Koszykarki z Minneapolis były zdecydowanymi faworytkami spotkania i od pierwszej akcji rzuciły się na swoje rywalki. Już po pierwszej kwarcie było 24:8 i przewaga gospodyń nie podlegała żadnej dyskusji. Cały pojedynek przypominał zabawę w kotka i myszkę, bowiem Rysice kiedy tylko chciały mocno przyspieszały grę, a to kończyło się niemal tragicznie dla chcących je dojść rywalek z Tulsy.
Królową parkietu bez wątpienia została Rebekkah Brunson, autorka 17 punktów i 15 zbiórek. 16 oczek dodała Lindsay Whalen, a 10 doskonale znana z gry w Lotosie Gdynia Monica Wright.
- Wychodzę na parkiet, żeby ciężko rywalizować z przeciwniczkami. Chcę grać zawsze agresywnie i twardo zwłaszcza, jeżeli chodzi o walkę na tablicach - powiedziała po meczu Brunson, która dołożyła jeszcze 15 zbiórek do swoich statystyk. - Mamy znakomitych ludzi w zespole na każdej pozycji, a ja doskonale wiem w czym jestem dobra. Wiem czego ode mnie się oczekuje i chcę nad tym jeszcze mocniej pracować.
M.in. dzięki Brunson, Lynx pewnie wygrały walkę na tablicach. Po przeciwnej stronie najlepiej po raz kolejny wypadła młoda Australijka Elizabeth Cambage. Ponad dwumetrowa rookie zanotowała 16 punktów i 15 zbiórek. Jej dobra gra po raz kolejny nie uchroniła Shock od porażki.
- Były takie fragmenty w tym meczu, że piłka po prostu nie chciała wpadać do kosza. Musimy to złamać, bo podobnie było w pierwszym meczu w San Antonio. Musimy zacząć grać zdecydowanie lepiej i myślę, że czas będzie działał tutaj na naszą korzyść - skomentowała porażkę Ivory Latta, rozgrywająca Shock.
Wynik:
Minnesota Lynx - Tulsa Shock 75:65 (24:8, 15:20, 21:12, 15:25)
(R.Brunson 17 (15 zb), L.Whalen 16, M.Wright 10 - E.Cambage 16 (15 zb), I.Latta 11, A.Riley 10)