Women EuroBasket 2011: Polki gotowe na Łotyszki!

Już w środę rozpocznie się druga faza Women EuroBasket 2011. W pierwszym swoim spotkaniu biało-czerwone zagrają w katowickim Spodku z reprezentacją Łotwy, w której to dobrych znajomych z polskich parkietów nie zabraknie. Polki mają jeden cel na ten mecz i jest nim oczywiście zwycięstwo. Wszyscy bowiem w obozie polskich koszykarek marzą nadal o grze na przyszłorocznych igrzyskach olimpijskich w Londynie.

Łotyszki do drugiej fazy mistrzostw Europy przeszły z dwoma zwycięstwami i są bardzo bliskie wywalczenia miejsca w ćwierćfinałach. Polki dla odmiany mają na swoim koncie dwie porażki i na więcej teoretycznie pozwolić sobie już nie mogą. Do rywalizacji z Łotwą podejdą w pełni zmobilizowane, żeby przedłużyć swoje marzenia o wyjeździe do Londynu.

- Szanujemy tego rywala, ale nie czujemy żadnej tremy przed tym meczem - przekonuje Małgorzata Babicka, skrzydłowa polskiej reprezentacji. - Znamy ten zespół dobrze. Grałyśmy przeciwko nim m.in. na turnieju w Czechach, co z pewnością też nam pomoże. W Czechach niestety wygrać się nie udało. - Tamten mecz źle się dla nas skończył, ale pomógł nam bardziej poznać zespół. Dobrze znamy zawodniczki, które w niej grają - dodaje z kolei Anna Pietrzak.

Polki zagrają pod presją, bowiem każde kolejne potknięcie może okazać się końcem marzeń o grze w ćwierćfinałach. Sytuację nieco komplikuje fakt, że Łotwa ograła w grupie Francję, która w opinii szkoleniowca reprezentacji Polski już na tym turnieju nie potknie się. - Jestem bardzo niezadowolony z faktu, że Francja przegrała z Łotwą, bo to mocno komplikuje naszą sytuację - uważa Dariusz Maciejewski. - Łotwa ma na swoim koncie już dwa zwycięstwa, a w mojej opinii łatwiej będzie nam ograć właśnie ten zespół, w porównaniu z Francją. Nie wierzę bowiem, że Francja przegra tutaj jeszcze jakiś mecz.

Siłą napędową łotewskiej reprezentacji są doskonale znane w Polsce Elina Babkina oraz Gunta Basko, czyli byłe zawodniczki odpowiednio Lotosu Gdynia i Wisły Can Pack Kraków. Na ławce rezerwowych zasiądzie natomiast Georgios Dikaioulakos, który końcówkę poprzedniego sezonu spędził w Gdyni. - Musimy być bardzo dobrze przygotowani taktycznie i mentalnie - przekonuje Maciejewski. - My znamy liderki rywalek, natomiast trener Dikaioulakos zna wszystkie nasze zawodniczki, więc łatwiej będzie mu przygotować odpowiednio zespół. Ewentualna porażka z Łotwą oznaczać będzie dla nas koniec mistrzostw, dlatego zagramy tak, żeby godnie reprezentować nasz kraj!

Polki znów chcą unieść ręce do góry w geście triumfu

Czy w katowickim Spodku ponownie fani będą mieli powody do euforii? Każda z polskich reprezentacji mówi o pewnego rodzaju magii Spodka. W hali tej polskie reprezentacje narodowe dokonywały niejednokrotnie cudów, jak chociażby złote medale mistrzostw Europy koszykarek z 1999 roku. Czy teraz ta hala ponownie może okazać się handicapem polskich koszykarek?

- Ja w tej hali od samego początku czułam się bardzo dobrze - przekonuje Babicka. Nieco innego zdania jest trener reprezentacji. - W Polsce jest mało tak dużych hal. Turniej w Karlovych Varach, który rozegraliśmy przed EuroBasketem pomógł nam nieco oswoić się z takimi obiektami, gdyż mieliśmy mało okazji grać na halach z tak dużą publicznościa - komentuje opiekun polskich koszykarek.

Zawodniczki nie miały zbyt dużo możliwości nawet treningów na Spodku, nie mówiąc już o meczach sparingowych. Dlaczego tak się stało? - Spotkania z Litwą, które rozegraliśmy na tydzień przed turniejem w Szczyrku, miały zostać rozegrane w Spodku, ale nie doszło to niestety do skutku. Również na mecze z Ukrainą był plan, żeby zagrać w łódzkiej Atlas Arenie, a ostatecznie zagraliśmy w Spale. Niestety finanse PZKosz nie pozwoliły nam na realizację tych planów - zakończył Maciejewski.

Źródło artykułu: