To, co nie było możliwe w styczniu, stało się możliwe w czerwcu. Na początku roku Louis Hinnant przybył do Włocławka, gdyż włodarze klubu poszukiwali koszykarza, który mógłby wzmocnić pozycje obwodowe. Amerykanin zaprezentował się z bardzo dobrej strony, ale na przeszkodzie w osiągnięciu porozumienia stanął uraz stopy i zawodnik musiał wracać do Stanów Zjednoczonych. Trener Emir Mutapcić nie zapomniał jednak o 27-letnim graczu i gdy ten doszedł tylko do pełnej sprawności, otrzymał ponownie ofertę z Włocławka.
- Jestem bardzo, ale to bardzo szczęśliwy, że w Anwilu o mnie nie zapomniano. Kiedy przyjechałem do Polski na początku roku, bardzo liczyłem na angaż, ale niestety kontuzja nogi uniemożliwiła dojście do porozumienia. Teraz jednak wszystko jest już w najlepszym porządku - opowiada koszykarz, który kilka ostatnich miesięcy spędził w Stanach Zjednoczonych, lecząc uraz. - Rehabilitowałem się cały czas, żeby dziś być w pełnej dyspozycji. Musiałem być cierpliwy i ze spokojem przejść cały okres rozbratu z koszykówką.
Hinnant jest postacią w koszykarskiej Polsce raczej anonimową. Amerykanin to absolwent uczelni Boston College, który następnie spędził kilka sezonów w Skandynawii, dwa lata na Węgrzech i pół roku na Ukrainie. To, czego nauczył się przez pięć lat gry w ligach europejskich, teraz zamierza zaprezentować na parkietach Tauron Basket Ligi. - Myślę, że mam solidne doświadczenie, ale nie chcę zatrzymywać się w pół drogi i cały czas mam nadzieję się rozwijać. W koszykówce nie możesz stać w miejscu - tłumaczy 27-letni rozgrywający.
Amerykański playmaker ma być pierwszym kreatorem gry Anwilu Włocławek, zaś jego zmiennikiem będzie Marcin Nowakowski. 22-latek przeniósł się z Warszawy na Kujawy m.in. po to, by móc uczyć się nowych rzeczy od bardziej doświadczonego zawodnika na swojej pozycji, zaś obaj będą słuchać rad trenera Mutapcicia. - W koszykówce trzeba cały czas podglądać innych i starać się wyciągnąć od nich, co najlepsze. Jeśli mój partner ma ochotę się uczyć, to na pewno pomogę mu we wszystkim. Myślę jednak, ze Włocławek to dobre miejsce na rozwój dla nas obu - twierdzi Hinnant.
Bośniacki szkoleniowiec Anwilu charakteryzuje nowy nabytek włocławian jako koszykarza, który gra przede wszystkim dla zespołu i nie skupia się na własnych osiągnięciach. Co ciekawe, nastawienie to nie przeszkodziło mu być najlepszym zawodnikiem węgierskiego ZTE Zalakeramia (przeciętnie 14 punktów i 6 asyst), podczas gdy klub wygrywał mistrzostwo i puchar tego kraju w sezonie 2009/2010. - Chcę tak grać dla drużyny, tak kierować jego grą, żebyśmy zawsze byli lepsi od rywali. Na pewno nie będę patrzył na własne statystyki, tylko koncentrował się na wynikach całej drużyny. To jest prawdziwa wartość - krótka tłumaczy Amerykanin.
Hinnant obecnie przebywa w swoim domu, w Stanach Zjednoczonych i indywidualnie trenuje przed okresem przygotowawczym, który ma przejść pod okiem trenera Mutapcicia. Amerykański playmaker stawi się we Włocławku, tak jak reszta zespołu, w sierpniu. - Dla mnie wakacje powoli się kończą. Za niespełna dwa miesiące rozpoczynamy przygotowania do sezonu i zamierzam przyjechać w dobrej formie. Bez przerwy myślę o kolejnych rozgrywkach i kolejnych wyzwaniach. Najpierw zaczniemy od budowy dobrej atmosfery w zespole, a później postaramy się o dobre wyniki - puentuje najnowszy nabytek Anwilu.