Sezon 2011 miał być dla Eweliny Kobryn pierwszym w karierze spędzonym w lidze WNBA. Miała ona bowiem grać w New York Liberty. Ostatecznie jednak w drużynie tej nie zadebiutowała, gdyż tuż przed samą inauguracją sezonu włodarze klubu podziękowali jej za grę. Nasza środkowa patrzyła jednak z optymizmem w przyszłość.
- Wiem, że inne kluby są zainteresowane moją grą, ale jest za wcześnie, by mówić o konkretach - mówiła wtedy zawodniczka Wisły Can Pack Kraków. Teraz wszystko stało się jasne, a polska środkowa będzie starała się pomóc Seattle Storm w obronie mistrzowskiego tytułu.
- Ewelina Kobryn to typowy europejski center. Widziałem ją w akcji i z pewnością jest w stanie nam bardzo pomóc. Jej dużym atutem jest fakt, że jak na zawodniczkę podkoszową może trafić nawet i z dystansu, co pomoże nam rozszerzyć grę w ataku - mówi na łamach oficjalnej strony klubu z Seattle Brian Agler, szkoleniowiec Storm. - Wiem doskonale, jak dużo Kobryn może wnieść do naszej gry.
Kobryn ma być wielkim ratunkiem dla obrończyń tytułu. Kontuzji nabawiła się bowiem Lauren Jackson i pod koszem powstała luka. Co prawda dobrze radzi sobie Camille Little, ale jedna zawodniczka to zdecydowanie za mało. Dlatego też podziękowano za grę rookie Ify Ibekwe, a w jej miejsce pozyskano Kobryn.
- Potrzebujemy wsparcia na pozycjach podkoszowych. Ni mniej ni więcej tylko tyle - dodaje Agler. - Tylko to zaważyło na rozwiązaniu umowy z Ibekwe. Przy urazie Lauren Jackson potrzebujemy wsparcia pod koszem. Uważam, że Kobryn jest bardzo dobrym wyborem dla nas nie tylko na teraz, ale i na dłużej.
Ewelina Kobryn będzie zatem czwartą Polką, która pojawi się na parkietach zawodowej ligi WNBA. Wcześniej tego zaszczytu zakosztowały Krystyna Szymańska-Lara, Agnieszka Bibrzycka oraz nieodżałowana ś.p. Małgorzata Dydek.