Fani Boston Celtics mogą spać spokojnie. Kontuzja jakiej Paul Pierce doznał w pierwszym meczu finałowym przeciwko Los Angeles Lakers nie okazała się poważna. Do niedawna jeszcze spekulowało się, iż 30-letni gwiazdor Celtics może nie zdążyć dojść do pełnej dyspozycji do rozpoczęcia kolejnego sezonu NBA. Jednak wszelkie wątpliwości rozwiał dyrektor generalny ekipy z Bostonu - Danny Ainge. - To jest to, co myśleliśmy od samego początku. On miał naderwane więzadło kolanowe i stłuczoną kość, ale będzie zdrowy - zapewnia Ainge.
Pierce zgłosił się niedawno do lekarzy z bólem kolana. Natychmiast przeprowadzono rezonans magnetyczny. Jednak jak sam przyznał czuje znaczną poprawę i już w najbliższym czasie ma zamiar wznowić treningi. W ramach przypomnienia w pierwszym meczu finału NBA Pierce został zniesiony z parkietu, by kilka minut później wrócić i ostatecznie pogrzebać szanse Lakers na wygraną w tym spotkaniu.
30-letni Amerykanin zdobywał w ubiegłym sezonie dla swojego zespołu przeciętnie 19,6 punktów, 5 zbiórek oraz 4,7 asysty w każdym meczu. Był najlepszym strzelcem Celtów. W barwach ekipy z Bostonu występuje od samego początku swojej przygody w NBA, czyli od 1998 roku. W ubiegłym sezonie został wyróżniony tytułem MVP finałów. W swojej karierze sześciokrotnie brał udział w Meczu Gwiazd NBA. Jego postać można już określić mianem weterana parkietów najlepszej ligi świata.