Kiedy Atlanta Dream ma problemy zawsze może liczyć na swoją liderkę Angel McCoughtry. W starciu z Connecticut Sun Dream przegrywały już w pewnym momencie różnicą 11 punktów. Wtedy jednak do pracy wzięła się McCoughtry, a jej drużyna rozpoczęła pogoń. Podopieczne Marynell Meadors dogoniły rywalki na 12 sekund przed końcem czwartej kwarty, kiedy to zza łuku trafiła... Sancho Lyttle. Słońca mialy jeszcze swoją szansę, ale rzut Alison Hightower efektownym blokiem w trybuny przerwała McCoughtry.
W dodatkowych pięciu minutach meczu nie było mocnych na liderkę Dream, która przeszła do ofensywy i sama poprowadziła zespół do zwycięstwa. - Ona jest zwycięzcą - krótko podsumowała wszystko Meadors, trener Dream. - Doskonale znajduje sposoby na zdobywanie punktów. Doskonale odnajduje właściwe ścieżki w defensywie, a jej blok z końcówki czwartej kwarty było po prostu wielki!
Dream mogły myśleć o wygranej dopiero w momencie, w którym udało się zatrzymać Tinę Charles. Liderka Sun w pierwszej połowie na swoim koncie miała 15 punktów i 8 zbiórek. W drugiej mistrzyni świata była podwajana, a nawet potrajana i dopiero to przyniosło efekt. Inną kwestią były straty, które w drugiej połowie wręcz się mnożyły.
- Mieliśmy zdecydowanie za dużo strat w drugiej połowie meczu. Kiedy oddajesz rywalom 25 punktów po stratach to sam prosisz się o problemy - podsumował mecz Mike Thibault, szkoleniowiec Sun.
Wynik:
Atlanta Dream - Connecticut Sun 94:88 (22:21, 19:29, 28:18, 9:10, 16:10)
(Angel McCoughtry 26 (12 zb), Lindsay Harding 21, Sancho Lyttle 20 - Asjha Jones 21, Tina Charles 15 (11 zb), Tan White 14)