Posey trafia do Hornets!

Jeden z najbardziej rozchwytywanych wolnych agentów - James Posey mimo wcześniejszych spekulacji nie przedłuży kontraktu z Bostonem Celtics. Amerykanin zdecydował się bowiem przenieść do New Orleans Hornets. Od przyszłego sezonu zagra zatem u boku takich gwiazd jak Chris Paul czy Peja Stojaković. Na czteroletnim kontrakcie zarobi około 25 milionów dolarów.

James Posey od przyszłego sezonu nie będzie już bronić barw Bostonu Celtics. 31-letni Amerykanin mimo, iż do niedawna jeszcze był blisko przedłużenia kontraktu ze swoim byłym pracodawcą, zdecydował się opuścić szeregi mistrza NBA. Jeden z najbardziej rozchwytywanych nieograniczonych wolnych agentów przenosi się do New Orleans Hornets. U boku najlepszego rozgrywającego ligi NBA - Chrisa Paula oraz takich gwiazd jak David West, Tyson Chandler czy Peja Stojaković zagra zatem człowiek, który w przeciągu ostatnich trzech lat zdobył dwa mistrzowskie pierścienie. Gracz ten zarobi na swoim kontrakcie około 25 milionów dolarów.

Agent Posey'a podkreśla, iż jego klient długo nie mógł zdecydować się, jakie rozwiązanie będzie dla niego najlepsze. - To była dla niego naprawdę trudna decyzja. Doświadczył on wspaniałych chwil w Bostonie pod każdym względem. Jeśli miał zamiar to miejsce, to chciał upewnić się, że trafi do zespołu, z którym powalczy o mistrzostwo, a to może mu się udać właśnie z Hornets - mówi Mark Bartelstein.

Posey ma za sobą bardzo bogatą koszykarską przeszłość. W NBA występuje od 1999 roku, kiedy to został wybrany z numerem 18 w pierwszej rundzie draftu przez Denver Nuggets. Tam też spędził cztery bardzo udane sezony. W 2002 roku zacumował w Houston Rockets. Jednak po roku ponownie zmienił barwy klubowe. Trafił wówczas do Memphis Grizzlies, gdzie odgrywał kluczową rolę w zespole. Dwa lata później parafował kontrakt z włodarzami Miami Heat, gdzie w 2006 roku wywalczył mistrzowski tytuł. W ostatnim sezonie natomiast grał dla Bostonu Celtics, z którym także sięgnął po najwyższe trofeum ligi NBA. W finałach zdobywał średnio 8,7 punktów.

Komentarze (0)