Jarosław Kalinowski mierzy 178 cm i ma 29 lat. W minionym sezonie zapisywał na swoim koncie statystyki w postaci: 25,1 minut, 11 punktów, 2,4 asysty i 1,2 przechwytu. - Kontraktu jeszcze nie podpisałem, ale wszystko wskazuje na to, że w przyszłym sezonie będę grał w pierwszoligowej drużynie z Kalisza - mówi popularny "Kali".
Młodszy z braci Kalinowskich - Dariusz mierzy 183 cm i ma 21 lat. W ubiegłych latach zdobywał punkty dla reprezentacji Polski w kategoriach młodzieżowych. W poprzednim sezonie w barwach Zastalu grał niewiele, bo średnio 8,1 minuty na mecz.
Z kolei Robert Morkowski to rutynowany zawodnik, który do drużyny z Kalisza mógłby wnieść sporo doświadczenia. Występuje na pozycji skrzydłowego, mierzy 200 cm i ma 34 lata.
Kontrakty z kaliskim teamem na następny sezon przedłużyli Łukasz Olejnik i Sławomir Buczyniak. Są to zawodnicy, którzy mają za sobą kilka sezonów spędzonych w drużynie Zastalu Zielona Góra. Tak, więc, jeżeli Morkowski i bracia Kalinowscy odejdą do AZS-u, w Kaliszu powstanie "paczka" byłych "Zastalowców". - Wygląda na to, że do kaliskiego zespołu trafiają zawodnicy, którzy są niechciani w Zielonej Górze. W nowym sezonie ta piątka prawdopodobnie będzie występować w AZS-ie - kontynuuje Jarosław Kalinowski.
Przypomnijmy, że "Kali" do zielonogórskiej ekipy powrócił przed sezonem 2005/2006. Spędził tam trzy sezony, w których nie udało mu się z Zastalem wywalczyć awansu do ekstraklasy. Teraz, nie żałuje tego, że ponownie rozstał się ze swoim macierzystym klubem. - Nie jest mi żal, że odchodzę z Zastalu. Jest mi żal, że nie było żadnej rozmowy pomiędzy mną a prezesem, czy nowym trenerem, odnośnie tego, czy jestem widziany w składzie. Mam też żal do prezesa Czarkowskiego, który trzy lata temu namówił mnie, abym powrócił do zielonogórskiego zespołu. Prezes wówczas powiedział mi, że klub dysponuje małym budżetem i żebym przyjechał do Zielonej Góry i został tu na stałe. Ja finansowo na tym utraciłem, ale chciałem grać dla Zastalu. Do tej pory wszystko było OK. Natomiast prezes najwyraźniej zapomniał o tym, że nie tylko ja nawaliłem w play-offach, a cały zespół, łącznie ze sztabem szkoleniowym i działaczami - kończy rozgrywający.