Ewelina Gala: Na szczęście wracam do gry!

Z grą Eweliny Gali w Lotosie wiązane były ogromne nadzieje już w poprzednim sezonie, ale na przeszkodzie stanęła kontuzja. Teraz wszystko jest już jednak na najlepszej drodze do tego, żeby wciąż dobrze zapowiadająca się zawodniczka pokazała swoje wszystkie walory. Sama skrzydłowa również z wielkim optymizmem patrzy na rozpoczynający się w sobotę sezon w Ford Germaz Ekstraklasie.

Krzysztof Kaczmarczyk
Krzysztof Kaczmarczyk

Pierwszy sezon Eweliny Gali w Lotosie Gdynia trudno nazwać udanym, gdyż zawodniczka zamiast realizować swoje wielkie marzenia i kontynuować znakomicie zapowiadającą się karierę, musiała walczyć z kontuzją. Żmudna rehabilitacja zaowocowała tym, że w nowy sezon 2011/2012 zawodniczka wkracza z wielkimi aspiracjami. Po tym, jak nie było jej długo widać, teraz chce o sobie przypomnieć koszykarskiej Polsce.

- Rzeczywiście bardzo długo nie było mnie widać na koszykarskich parkietach. Wiadomo, że nie ma ludzi niezastąpionych, ale na szczęście wracam - komentuje Gala. - Operował mnie świetny lekarz, jakim jest Jacek Jaroszewski, do którego mam 100 procent zaufania i chyba nikomu innemu nie "położyłabym się" na stole. Aktualnie czuję się dobrze. Kolano jeszcze reaguje na wysiłek, ale po takim czasie to raczej normalne. Dam z siebie wszystko i jestem pewna, że jeśli dalej będziemy szli tą drogą, jako zespół, to zagramy w finale.

Lotos niemal całkowicie zmienił swoje oblicze. Pojawił się nowy trener i całe mnóstwo nowych koszykarek. Gala, która nie mogła pokazać swoich możliwości w poprzednim sezonie, zdołała jednak ostać. Jak sama zainteresowana ocenia nowy zespół z Gdyni, w którym brak koszykarek z WNBA, a siłą ma być po prostu team?

- Może i nie ma wielkich gwiazd z parkietów WNBA, ale uważam, że spokojnie zawodniczki Lotosu będą gwiazdami Ford Germaz Ekstraklasy - przekonuje skrzydłowa Lotosu. - Z drugiej strony trener często podkreśla, jak ważna jest chemia w zespole. Ja zgadzam się z tymi słowami, bo to duża część sukcesu. Wracając do zmian to uważam, że są one bardzo korzystne dla Lotosu. Cały skład był zaplanowany co widać na parkiecie. Każda z zawodniczek może wnieść swoją cegiełkę do wyniku.

W połowie poprzedniego sezonu włodarze Lotosu Gdynia zaryzykowały i po raz pierwszy w historii klubu zdecydowano się postawić na zagranicznego szkoleniowca, którym został Georgios Dikeioulakos. Ten zbierał same pochwały, jednak po sezonie przeniósł się do tureckiego Fenerbahce Stambuł. Prezes Mieczysław Krawczyk uwierzył jednak w moc zagranicznej myśli trenerskiej, a w Gdyni pojawił się Hiszpan Javier Fort. Czy będzie to kolejny strzał w dziesiątkę?

- Hiszpańska koszykówka jest szybka i efektowna. Myślę, że trener chce w nas właśnie zaszczepić taki styl. Ciężko pracujemy również nad obroną, bo to, obok chemii, jest niewątpliwie klucz do sukcesu - chwali nowego trenera Gala, która ceni sobie współpracę z Hiszpanem. - Współpraca przebiega w porządku. Każdy trener ma swoje teorie i my, jako zawodniczki, musimy się ich nauczyć. Jesteśmy już jednak ze sobą dłuższy czas i powoli pewne ruchy na boisku wykonujemy automatycznie. Ja co prawda po takiej przerwie czasem czuję się jak "dziecko we mgle", co mnie strasznie irytuje, ale z czasem będzie coraz lepiej.

Trener Fort, tak jak i cały zespół Lotosu, już na inaugurację czeka wielkie wyzwanie, jakim niewątpliwie jest konfrontacja w Krakowie z tamtejszą Wisłą Can Pack. Team z Trójmiasta generalnie wybierze się do Krakowa bez presji, bo to Biała Gwiazda będzie faworytem. Wygrana na starcie na tak trudnym terenie może jednak mocno podbudować zawodniczki z Gdyni psychicznie, bo nie można sobie wymarzyć lepszego startu do rozgrywek, jak wygrana na terenie mistrza.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×