Jesteśmy gotowi do walki - rozmowa z Jordi Aragonesem, drugim trenerem Wisły Can - Pack Kraków

Po wielu brakach kadrowych skład mistrzyń Polski w końcu się krystalizuje. Jest to szczególnie istotne w kontekście startujących niebawem rozgrywek Euroligi, które dla Wisły są sporym wzywaniem. O obecnej sytuacji w krakowskim zespole, trudach związanych z okresem przygotowawczym i nastawieniu do kolejnych spotkań portalowi SportoweFakty.pl opowiada trener Jordi Aragones.

Adam Popek: W tym roku mieliście niezwykle trudne początki, bo przez większość okresu przygotowawczego trenowaliście bez kilku ważnych zawodniczek. Niemniej jednak, po wygranym meczu z Lotosem można powiedzieć, że pierwszy egzamin zdaliście bardzo dobrze.

Jordi Aragones:Tak, to było dla nas niezwykle ważne spotkanie nie tylko ze względu na klasę przeciwnika, ale też sam początek ligi. Chcieliśmy dobrze wystartować i to udało się osiągnąć. Niemniej jednak łatwo nie było, bo część zawodniczek, które zagrały w sobotnim meczu nie wystąpiły nawet w żadnym sparingu, więc można było w pewnym stopniu obawiać się o to, jak zafunkcjonuje cały kolektyw. Zresztą w naszym przypadku było tak, że trzy podstawowe koszykarki występowały w WNBA i każda przyjeżdżała do Krakowa w innym terminie, a w takiej sytuacji trudno o komfort i pełną realizację szkoleniowych założeń. Niemniej jednak bardzo cieszyliśmy się, że przynajmniej Ewelina Kobryn i Nicole Powell zdążyły na czas, bo drużyny takie jak Lotos zawsze są bardzo wymagające i aby wygrać, trzeba wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności. Dwie wspomniane dziewczyny na szczęście dołączyły do nas w odpowiednim momencie i wydatnie pomogły w odniesieniu sukcesu.

Zakładaliście przed tym meczem możliwość porażki?

- Nie, jeśli chcesz być na szczycie, to po prostu nie możesz myśleć w ten sposób. Drużyny takie jak Wisła w każdym spotkaniu muszą bić się o zwycięstwo i tylko to się liczy. Prawdą jest jednak, że Lotos przystępował do tego meczu będąc w nieco lepszej sytuacji, bo w Gdyni skompletowany skład mieli już kilka tygodni wcześniej i z pewnością mogli o wiele lepiej przygotować się do konfrontacji z nami. Ale jeśli chcesz wiele osiągnąć, to musisz zakładać tylko zwycięstwo. Niezależnie od rangi przeciwnika.

Trudno było wobec braków kadrowych przygotować zespół do sezonu?

- To zadanie zawsze jest trudne i tym razem nie było inaczej. Jeszcze w sierpniu musieliśmy dokooptować kilka zawodniczek z młodszych grup, tak by na treningach była odpowiednia liczba koszykarek. W takich momentach zachodzi obawa czy podczas zajęć wszystkie z nich będą gwarantować wysoki poziom, bo tylko taki nas interesuje. My jednak byliśmy z tego aspektu akurat zadowoleni, bo każda z zawodniczek pracowała naprawdę bardzo ciężko, dzięki czemu wytworzyła się dobra atmosfera wewnątrz drużyny. Dziewczyny nawzajem sobie pomagały i mogę śmiało powiedzieć, że czas jaki poświęciliśmy zajęciom nie został zmarnowany.

Ale mam wrażenie, że ta sytuacja była nie tyle ciężka dla samych zawodniczek, co dla sztabu szkoleniowego.

- Tak to prawda. W takich momentach zwykle największy orzech do zgryzienia mają właśnie szkoleniowcy, bo to oni muszą zaplanować cały program treningowy, dobrać obciążenia i jeszcze dodatkowo mieć na uwadze, że w każdym tygodniu dołączą kolejne koszykarki. Niemniej w naszym przypadku nie odbiło się to jakoś bardzo na ogólnej dyspozycji drużyny, bo nawet bez tych czołowych zawodniczek wykonaliśmy ogrom pracy. Myślę, że dzięki temu też łatwiej było wkomponować te, które niedawno przyjechały, bo też trudno było mówić o jakichś większych dysproporcjach. A, że nie jest to łatwe do osiągnięcia? Cóż, wszystkiemu trzeba podołać.

Teraz gdy drużyna jest niemal w komplecie powinno być już z górki.

- Tak, a przynajmniej mamy taką nadzieję. Czekamy jeszcze na piątek, bo wtedy już na pewno dołączy do nas Erin Phillips, która co prawda zakończyła zmagania w WNBA w zeszłym tygodniu, ale były drobne kłopoty z załatwieniem wszystkich formalności związanych z jej przylotem. Liczę teraz, że Erin szybko załapie wszystkie niuanse taktyczne naszej gry i bez większych kłopotów wkomponuje się do drużyny. Jeśli to nastąpi to faktycznie powinno być już trochę łatwiej w tym kontekście, że nie będziemy się martwić o kłopoty kadrowe czy brak zgrania. Sądzę, że w przeciągu najbliższych dwóch tygodni nasza gra będzie wyglądać już o niebo lepiej i ciężka praca jaką wykonywaliśmy zarówno z większością zespołu, jak i pojedynczymi zawodniczkami zaprocentuje.

A przed przylotem koszykarek z zza Oceanu nie obawiałeś się, że zaburzą taką harmonię z drużynie? W końcu były na nieco innym etapie przygotowań.

- O ich formie sportowej specjalnie nie rozmyślaliśmy, bo wiedzieliśmy, że muszą być w dobrej kondycji. Natomiast bardziej martwił i wciąż martwi fakt, że dziewczyny nie miały w zasadzie chwili odpoczynku. W takiej sytuacji trudno jest dawać z siebie sto procent przez cały okres trwania sezonu. Boję się, że nadejdzie moment gdy, przez zmęczenie nie będą w stanie zaprezentować pełni swoich umiejętności i to jest czynnik, który w pewien sposób spędza nam sen z powiek. Jednak żeby temu zapobiec, mamy w planie liczne przerwy dla nich, tak żeby organizm przynajmniej w pewnym stopniu się zregenerował.

W naszej ekstraklasie obecnie wydaje się, że jesteście poza zasięgiem pozostałych klubów, ale w Eurolidze z pewnością nie pójdzie Wam już tak łatwo.

- Oczywiście i doskonale zdajemy sobie z tego sprawę. Wiadomo, że w europejskich pucharach grają przeciwnicy z najwyższej półki i trudno w tym kontekście w ogóle mówić o łatwych meczach. Poza tym, do tego dochodzi też napięty terminarz, który sprawia, że na przykład w środę gramy mecz pucharowy na wyjeździe, a już w sobotę czeka nas spotkanie w Ford Germaz Ekstraklasie. W takim układzie trzeba też brać pod uwagę zmęczenie jakie następuje, a chwil na wytchnienie nie ma zbyt wiele, choćby ze względu na częste podróże. Jednak nie rozgraniczałbym tak bardzo występów w Eurolidze i na polskich parkietach, bo nasza ekstraklasa też gwarantuje wysoki poziom. Oczywiście nie jest to tak wielkie wyzwanie jak puchary, ale też musisz być cały czas skupiony i skoncentrowany, by osiągnąć korzystny dla Ciebie rezultat.

Ale w sparingach potrafiliście wręcz gromić inne polskie zespoły.

- Tak, ale mecze towarzyskie to zupełnie co innego. Jestem przekonany, że w lidze nie będzie już sytuacji gdy jakiś klub zwycięża różnicą czterdziestu czy pięćdziesięciu punktów, bo też nastawienie do poszczególnych spotkań będzie inne. W związku z tym nie można podchodzić do jakiejś konfrontacji z nastawieniem, że i tak uda się wygrać, bo to zwykle okazuje się zgubne. To ciągłe skupienie jest trudne do osiągnięcia, fakt, ale będziemy się starać jak najdłużej je utrzymać.

Patrząc na skład Wisły w tym sezonie, co możesz powiedzieć o zawodniczkach, które tworzą obecny zespół. Jest on silniejszy niż ten sprzed kilku miesięcy?

- To w tym momencie trudno określić. Czas pokaże na ile ten kolektyw jest mocny i ile razem osiągnie. Na chwilę obecną mogę powiedzieć, że jesteśmy zadowoleni i uważam, że skład jaki skompletowaliśmy jest naprawdę dobry. Ale więcej na ten temat będziemy mogli powiedzieć jak sezon się skończy, bo wtedy z perspektywy czasu ocenimy nasze występy. Teraz, tak jak już powiedziałem, nie ma powodów do narzekań i cieszymy się, że nie trapią nas żadne kontuzje, bo to nigdy nie jest pożądane. Pozostaje zatem mieć nadzieję, że w takim zestawieniu osiągniemy cele, jakie przed sobą stawiamy i pokażemy klasę.

Podobać się może fakt, że w zespole gdzie jest bardzo wiele zawodniczek zza granicy panuje dobra atmosfera i nie ma problemów z komunikacją.

- To prawda, że w naszych szeregach jest wiele osób z różnych krajów na świecie i na pewno z pozoru jest to czynnik, który może przeszkodzić we wzajemnym rozumieniu się. Prawdą jest jednak, że wszyscy przynajmniej w pewnym stopniu mówimy po angielsku, który jest takim oficjalnym międzynarodowym językiem, więc dajemy sobie radę. Oczywiście, że początkowo trzeba się zaadaptować do warunków panujących w Polsce, tutejszych zwyczajów i przyzwyczaić do siebie nawzajem, ale temu też właśnie służy okres przygotowawczy. Ponadto, warto zwrócić uwagę na fakt, że wiele koszykarek, jak na przykład Milka Bjelica występowały w Polsce już wcześniej, więc wiedzą, czego się można tutaj spodziewać. Oczywiście dziewczyny, które po raz pierwszy tu przyjadą mogą mieć pewne problemy związane z aklimatyzacją, ale w większości to są doświadczone zawodniczki i potrafią się zachować w różnego rodzaju sytuacjach.

Gdy patrzymy na terminarz można łatwo zauważyć, że w ciągu miesiąca czeka Was po sześć, siedem meczów do rozegrania. Jesteście gotowi na takie wyzwanie?

- Drużyny takie jak Wisła zawsze muszą być gotowe na taką ewentualność i nie ma dwóch zdań. Mamy szeroki skład, by w miarę potrzeby do woli rotować składem i myślę, że nie powinno być większych problemów. Jeśli nie dotknie nas plaga kontuzji ani innych nieszczęść to jestem pewien, że damy radę.

Źródło artykułu: