Kirk Archibeque: Serce do gry

Bardzo długo nie było na koszykarskiej mapie polskiej ekstraklasy zespołu z Łodzi. W sezonie 2011/2012 takowy się pojawi, wszak do najwyższej klasy rozgrywkowej awansował ŁKS, który w swoim inauguracyjnym spotkaniu w najbliższą sobotę zmierzy się w Atlas Arenie z Anwilem Włocławek. Kirk Archibeque, środkowy beniaminka, wierzy, że jego zespół jest w stanie sprawić niespodziankę.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

- Pamiętam jak rok temu graliśmy z Anwilem. Przyjechaliśmy do Włocławka i nikt na nas nie stawiał. Wszyscy mówili, że przegramy tamten mecz, ale my wyszliśmy na parkiet rozjuszeni, walczyliśmy od początku do końca i wygraliśmy - mówi Kirk Archibeque zapytany o pierwsze skojarzenie odnośnie kujawskiej drużyny. W zeszłym roku Amerykanin był środkowym Polpharmy Starogard Gdański i pokonał Anwil na jego własnym parkiecie w momencie, gdy ekipa z Kociewia miała bilans 0-4.

Dzisiaj 27-letni Amerykanin jest koszykarzem beniaminka Tauron Basket Ligi, ŁKS Łódź, a pierwszym meczem sezonu 2011/2012 będzie konfrontacja, jakże by inaczej, z włocławskim Anwilem. - W poniedziałek zaczęliśmy przygotowywać się do tego meczu. Po pierwsze patrzymy na to, jak obecnie grają rywale, a druga kwestia to nasza taktyka. Wszyscy wiemy, że oni są bardzo silnym zespołem, więc to oczywiste, że musimy wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności - tłumaczy Archibeque.

W sobotę łódzki zespół na pewno będzie bazował na umiejętnościach swojego centra, choć czeka go nie lada wyzwanie. Przyjdzie mu się mierzyć bowiem z doświadczonym Corsleyem Edwardsem i walczącym za dwóch Seidem Hajriciem, więc wiele sił będzie musiał włożyć w defensywę, zwłaszcza, że Edwards w czterech ostatnich meczach eliminacji do Zjednoczonej Ligi VTB notował przeciętnie 23,5 punktu, a przeciwko DeJuanowi Blairowi zdobył aż 25 oczek. - To rzeczywiście niesamowity wynik, bo Blair gra twardo w obronie. Edwards musi być naprawdę dobrym centrem, ale ja nie boję się tego pojedynku. Powiem więcej - już teraz nie mogę doczekać się rywalizacji z nim - odpowiada środkowy ŁKS.

Poza Archibeque, o sile podkoszowej drużyny Piotra Zycha stanowią jeszcze skrzydłowy Krzysztof Sulima oraz center Jakub Dłuski. Pytanie czy to wystarczy na umiejętności graczy z Włocławka, ostatnio wzmocnione na dodatek ogranym
w Europie Nickiem Lewisem. - Nasza taktyka jest prosta - skoro oni są lepsi na papierze, my musimy pokazać większe serce do gry i gryźć parkiet od pierwszej do ostatniej sekundy meczu - wyjaśnia przedmeczowe założenia Amerykanin.

Problemem łódzkiej drużyny, obok braku doświadczenia i słabej defensywy, wydaje się być chimeryczność. W okresie przygotowawczym podopieczni Piotra Zycha potrafili zarówno przegrać mecz z PBG Basketem Poznań (53:59) ze względu na fatalną skuteczność w ataku, jak i pokonać AZS Koszalin (89:86) właśnie dzięki solidnej grze w tym elemencie. Niemniej jednak braki w obronie mogą okazać się największą bolączką ekipy. Wszak ubiegłoroczny niedoszły spadkowicz, tarnobrzeska Siarka Jezioro w trzech meczach przeciwko ŁKS zdobywała przeciętnie aż 86 punktów.

- Recepta jest prosta - musimy pomagać sobie nawzajem, komunikować się na parkiecie i kontrolować piłkę. Jeśli spełnimy te warunki, to naprawdę uważam, że nie jesteśmy w tym meczu bez szans. Jak już powiedziałem wcześniej - pokażemy wielkie serce do gry - puentuje swoją wypowiedź Archibeque, który w spotkaniach sparingowych rzeczywiście pokazał serce do gry, notując przeciętnie ponad 15 punktów w pięciu meczach.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×