W zeszłym sezonie Anwil Włocławek zajął dopiero szóste miejsce, które zostało odebrane jako porażka, wszak rok wcześniej drużyna grała w wielkim finale. Mimo słabej pozycji, zarząd klubu uznał, że warto zatrzymać na Kujawach trenera Emira Mutapcicia i tym razem pozwolić mu zbudować zespół według własnej koncepcji. Tym samym obie strony szybko doszły do porozumienia i podpisały przedłużenie umowy na kolejne rozgrywki.
Bośniacki szkoleniowiec otrzymał zielone światło na budowę zespołu i w przeciągu kilku tygodni skompletował całą drużynę. Co prawda, nie wszystkie transfery poszły po jego myśli i jeszcze na samym finiszu przygotowań do nowego sezonu włocławianie dokonali roszad kadrowych, obecnie ekipa jest już gotowa do gry. W środę natomiast została oficjalnie zaprezentowana dziennikarzom i sponsorom na specjalnie zwołanej konferencji prasowej.
- Chciałbym podziękować klubowi i sponsorowi za to, że ponownie obdarzyli zaufaniem mnie i mój sztab szkoleniowy i pozwolili nam pracować w kolejnym sezonie - tymi słowami rozpoczął swoją wypowiedź trener Emir Mutapcić, dodając po chwili - Żyjemy w bardzo trudnych czasach; w czasach, gdzie każdy troszczy się przede wszystkim o siebie. Nie ma już takich sytuacji, że ktoś inwestuje pieniądze na sport z prywatnej kieszeni.
Niemniej jednak włocławska koszykówka może, póki co, być spokojna o swój byt ze względu na firmę Anwil S.A., a także szereg innych pomniejszych sponsorów, których wsparcie pozwoliło trenerowi i jego asystentom zbudować solidny skład. - Musimy zrobić wszystko, by odpłacić się za to zaufanie i za ten sponsoring na parkiecie. Będziemy starali się w każdym meczu pokazywać z jak najlepszej strony - obiecuje szkoleniowiec drużyny.
Z racji słabej pozycji zajętej w zeszłym sezonie, Mutapcić ma tyleż samo zwolenników, co przeciwników. Ci drudzy wypominają mu przede wszystkim, że przy stanie 1-1 w rywalizacji z sopockim Treflem dopuścił do dwóch porażek zespołu na własnym parkiecie, co oznaczało odpadnięcie z walki o mistrzostwo już na etapie ćwierćfinału. On sam nie podejmuje jednak polemiki w tej kwestii. - To jest sport zawodowy, więc nie widzę sensu by rozmawiać o tym, co było i na co nie mamy już wpływu. Trzeba żyć tym co jest obecnie. Zeszłoroczny zespół i ten aktualny to zupełnie dwa odmienne twory i zależy nam tylko na tym, co będzie sezonie 2011/2012 - tłumaczy Bośniak.
Obecna ekipa złożona jest przede wszystkim z koszykarzy polskich (m.in. Krzysztof Szubarga, Łukasz Majewski czy Marcin Nowakowski), lub takich, którzy legitymują się polskim paszportem (Dardan Berisha i Seid Hajrić). Tym samym przepis o obecności dwóch Polaków na parkiecie przez cały mecz nie będzie dla Mutapcicia problemem. Grono naszych krajanów uzupełni natomiast trójka Amerykanów - John Allen, Corsley Edwards i Nick Lewis.
- Uważam, że mamy naprawdę solidny zespół z bardzo dobrą mentalnością. Z moim sztabem założyliśmy sobie, że zbudujemy zespół wojowników, którzy będą mieli charakter i dobre podejście do swojej pracy. Wierzę, że w tylko taki sposób można osiągnąć zakładany sukces - tłumaczy opiekun "Rottweilerów", zaś założonym sukcesem będzie awans do wielkiego finału play-off. Taki cel wyznaczył drużynie zarząd klubu na czele z prezesem Zbigniewem Polatowskim.
W zespole znajdzie się również miejsce dla kilku koszykarzy młodszych, z których najbardziej doświadczony jest Wojciech Glabas. Drugim celem drużyny jest więc ogrywanie juniorów by włączyć ich do podstawowego zespołu w większym wymiarze czasowym w ciągu kilku lat. - Chcemy podążać dwukierunkowo. Po pierwsze - liczą się zwycięstwa i walka o mistrzostwo. Po drugie - zbudowanie solidnego zaplecza i szkolenie młodych graczy. Chcemy pokazać młodzieży, że trenowanie koszykówki to dobry kierunek i droga, w którą warto inwestować - kończy swoją wypowiedź trener Anwilu.