Mistrzowski camp już na nami

W niedzielne przedpołudnie w Krakowie odbył się już trzeci camp szkoleniowy, w którym udział wzięły także zawodniczki i trenerzy drużyny mistrza Polski. Tym razem największym zaskoczeniem okazała się frekwencja, która przeszła najśmielsze oczekiwania organizatorów. Dzięki temu całe przedsięwzięcie można uznać za udane, co zresztą wielokrotnie podkreślali nawet klubowi działacze.

Mistrzowski camp przez Wisłę organizowany był już po raz trzeci. W poprzednich latach również cieszył się on sporym zainteresowaniem, lecz ta edycja bez dwóch zdań była najbardziej owocna spośród wszystkich. Działo się tak w dużej mierze dlatego, że dzieci chętnych do wzięcia udziału w tym niecodziennym treningu było grubo ponad sto, przez co zajęcia musiały zostać podzielone na dwie tury. Co ciekawe, wśród całej plejady młodych adeptów basketu było zaledwie dwóch chłopców.

Dla uczestników największą nobilitacją była bez wątpienia możliwość wspólnego treningu z koszykarkami Wisły, które bardzo chętnie instruowały swoich podopiecznych jak wykonywać kolejne ćwiczenia. W trakcie zajęć przeważały oczywiście elementy zabawy, co w przypadku pracy z najmłodszymi grupami jest wręcz niezbędne. Nie zabrakło jednak też i skomplikowanych zadań związanych z koszykówką, które aplikowała przede wszystkim Erin Phillips.

Oprócz doskonalenia techniki i sportowej rywalizacji, dzieci mogły także zrobić sobie wspólne zdjęcia ze swoimi ulubionymi zawodniczkami oraz zebrać masę autografów. Pod tym względem, jedną z najbardziej obleganych koszykarek była Serbka Ana Dabović, która po spełnieniu swoich zadań wyglądała na bardzo zadowoloną. - Takie spotkania służą przede wszystkim dobrej zabawie i bliższemu poznaniu koszykówki. Mnie podobne przedsięwzięcia zawsze będą sprawiać dużą radość. Zresztą praca trenera nie jest mi obca. Mój ojciec pracuje właśnie jako szkoleniowiec, więc miałam już wielokrotnie okazję sprawdzić się w tej roli - przyznała.

Zajęciom prowadzonym przez zawodniczki uważnie przyglądali się trenerzy krakowskiego zespołu z Jose Ignacio Hernandezem na czele. Wszyscy trzej tym razem mieli chwilę wytchnienia od codziennych obowiązków, a zagadką pozostaje tylko, jak ocenili metody szkoleniowe poszczególnych koszykarek.

Camp, który z całą pewnością można uznać za ewenement jeśli chodzi o kobiecą koszykówkę w naszym kraju zakończył się o godzinie 13, w związku z czym uczestnicy, jak i zawodniczki Wisły mogli udać się na zasłużony odpoczynek. Warto dodać jednak, że w planie są już kolejne edycje tego przedsięwzięcia, w związku z czym można powiedzieć, że działalność krakowskiego klubu na tej płaszczyźnie będzie się tylko rozwijać.

Komentarze (0)