David Jackson w bieżącym sezonie skupia się wyłącznie na grze na swojej nominalnej pozycji - numer 2. To zasługa Ronalda Moore’a i Giedriusa Gustasa, którzy kreują grę ekipy ze Zgorzelca. Dzięki temu może robić to co najlepiej potrafi, a więc twardo bronić, a w ofensywie wcielać się w rolę strzelca. Póki co Amerykanin nie jest jeszcze w optymalnej formie, do której zdążył przyzwyczaić kibiców w poprzednich finałach z Asseco Prokomem. Mimo tego w każdej chwili może zaskoczyć rzutem zarówno z dystansu, półdystansu, jak i penetracją pod kosz. Próbkę swoich możliwości Jackson będzie chciał pokazać w sobotnim meczu ze Śląśkiem Wrocław. - Mecz ze Śląskiem jest dla nas bardzo ważny. Dla mnie osobiście jednak nie różni się od pozostałych, gdyż do każdego spotkania podchodzę w taki sam sposób. Wychodzę z kolegami na parkiet z chęcią ustalenia i pokazania kim jesteśmy w tej lidze jako drużyna. Chcemy to zrobić jak najszybciej, najlepiej jeszcze tej jesieni - powiedział.
Obserwując grę Amerykanina trudno się z nim nie zgodzić. Z gry czerpie bowiem wiele radości. - Zawsze staram się dawać z siebie 200 proc. i wygrać ze swoim zespołem kolejny mecz. Dlatego mecz ze Śląskiem traktuje identycznie jak ten z Kotwicą Kołobrzeg czy Basketem Poznań. Być może dla osób pochodzących z Wrocławia i Zgorzelca ten mecz znaczy coś więcej - wyjaśnił.
A co jego zdaniem będzie kluczem do pokonania Śląska? - Myślę, że czerpanie pozytywnej energii z naszych wielkich fanów. Czuję się świetnie gdyż będziemy grali w domu. Będziemy musieli przy tym grać ostro, ale również inteligentnie i zespołowo. Nie zmienia się też jedno. Kluczem do zwycięstw jest zawsze twarda obrona - zakończył Jackson.