Nieudany debiut Cummingsa

Vonteego Cummings w meczu z Anwilem Włocławek zadebiutował w barwach sopockiego Trefla. Nie był to jednak udany debiut w wykonaniu amerykańskiego rozgrywającego, który przebywał na parkiecie zaledwie... jedną minutę.

Karol Wasiek
Karol Wasiek

Vonteego Cummings jako ostatni dołączył do ekipy sopockiego Trefla. Amerykanin dopiero w piątek po raz pierwszy trenował z zespołem, co było widać na parkiecie w sobotnim spotkaniu. Jednakże włodarze drużyny znad morza są spokojni o formę 35-letniego zawodnika. - Vonteego wylądował w Gdańsku w piątek o godzinie 14.00 po długiej podróży ze Stanów Zjednoczonych. Później przeszedł szybkie badania lekarskie, wsiadł w samochód i późnym wieczorem dojechał do Włocławka. Zdążył pobiegać trochę z piłką na wieczornym treningu. W sobotnim spotkaniu było widać, że to zmęczenie wychodzi. On chciał pomóc zespołowi. Trener Muiznieks spróbował go wpuścić. Ja nie boję się o jego przygotowanie fizyczne. On nie wygląda jakby miał 35 lat. Nie przyjechał do nas z nadwagą, widać, że trenował indywidualnie - stwierdził Tomasz Kwiatkowski, dyrektor sportowy Trefla Sopot.

Amerykański rozgrywający jest niezwykle doświadczonym koszykarzem. Przez trzy sezony występował na parkietach ligi NBA, gdzie rozegrał 200 spotkań. Bronił barw Golden State Warriors i Philadelphii 76ers. W Eurolidze Cummings grał m.in. w Partizanie Belgrad czy Maccabi Tel Awiw. Ostatni sezon spędził na Cyprze w zespole Keravnos. Amerykanin w rozgrywkach ligi cypryjskiej notował średnio 12 punktów oraz 3 asysty.

- Ja nie boję się o jego zrozumienie gry. On jest bardzo doświadczonym zawodnikiem, co było widać na piątkowym treningu. W sobotę rano rozmawiał z trenerem, szybko znaleźli wspólny język - dodaje dyrektor sportowy Trefla Sopot.

Na formę Cummingsa wpływ mógł mieć jego pobyt w szpitalu. We wtorek trafił tam z powodu grypy żołądkowej. - W środę po ciężkim odwodnieniu wyszedł ze szpitala. Później wsiadł w samolot do Atlanty, by załatwić tam jakieś dokumenty. W czwartek był już w samolocie do Trójmiasta. Prosto po chorobie wyszedł na parkiet. Powiem szczerze, że jestem pełen podziwu dla niego, że to zrobił. Mógł zostać w Trójmieście i czekać na drużynę, ale on chciał dołączyć - kończy Tomasz Kwiatkowski.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×