Wojciech Wieczorek (trener MKS-u Dąbrowa Górnicza): Jesteśmy bardzo zadowoleni z gry w obronie, bo zespół, który aspiruje do awansu, z takimi graczami, strzelcami, zdobywa u nas tylko 67 punktów. Niestety, wygrywa mecz jednym "oczkiem". Nie mogę mieć żadnych zastrzeżeń do zawodników o zaangażowanie i postawę w grze obronnej. Przyczyną naszej porażki była bardzo słaba skuteczność. Trafiliśmy 5 razy za trzy punkty, przy 33 próbach, ta liczba pokazuje ile mieliśmy pozycji do rzutów. Praktycznie ćwierć z tych rzutów była bez presji obrońców. Przyznam się, że z tego typu sytuacją spotykam się pierwszy raz od bardzo dawna. Do tego dochodzi trzynaście niecelnych rzutów wolnych we własnej hali i to złożyło się na porażkę. Nie zgodzę się z formułowaniem, że nie graliśmy przez trzy kwarty, graliśmy bardzo dobrze w obronie, natomiast nie graliśmy w ataku i to trzeba sobie jasno powiedzieć. Najbardziej bolesne jest to, że ta nasza skuteczność nie brała się z tego, że przeciwnik wysoko postawił nam poprzeczkę w obronie, że byliśmy pod presją, czy rzucaliśmy z nieprzygotowanych pozycji. Kontrolowaliśmy to jeśli chodzi o organizację gry, jednak piłka nie wpadała do kosza.
Piotr Ignatowicz (trener Rosy Radom): Może nie dopisało nam szczęście tylko sami byliśmy sobie winni takiej sytuacji w końcówce. Mieliśmy piętnaście punktów przewagi i właściwie ta końcówka nie powinna mieć miejsca, poza tym nie trafiliśmy jeszcze paru wolnych i sami sobie zgotowaliśmy taki los. Całe szczęście, że ten los nas nie pokarał, bo tak naprawdę to był nasz mecz od początku do końca i gdybyśmy przegrali, to by nas bardzo zabolało.