Kto zatrzyma Turów?

PGE Turów Zgorzelec nie zaznał jeszcze goryczy porażki. Zespół z Dolnego Śląska wygrał sześć meczów z rzędu i jak na razie trudno wskazać rywala, który go zatrzyma. Turów przede wszystkim bardzo dobrze broni.

Kapitalna obrona

PGE Turów Zgorzelec od początku sezonu dobrze gra w obronie. Zespół nie stracił do tej pory więcej niż 74. punktów. W sobotę pozwolił Siarce Tarnobrzeg na rzucenie zaledwie 59 oczek. - We wszystkich meczach, które do tej pory rozegraliśmy, nie mieliśmy jakiejś kapitalnej obrony. Niemniej jednak nasza defensywa była dobra i funkcjonuje prawidłowo. Wiadomo, że popełniamy błędy, ale nie można mieć zastrzeżeń, ani pretensji do naszej defensywy. Nie możemy się przyczepić również do naszej gry w ofensywie. Kiedy trzeba było przyspieszaliśmy, kiedy trzeba było zwalnialiśmy - powiedział po zawodach opiekun Turowa Jacek Winnicki.

Zabrakło skuteczności

Turów po trzech kwartach na swoim koncie miał zaledwie 53 punkty. Dopiero w ostatniej kwarcie ekipa z Dolnego Śląska nieco podreperowała swój dorobek. - Szwankowała za to skuteczność, szczególnie z łatwych pozycji. W drugiej kwarcie zatrzymaliśmy Siarkę na siedmiu oczkach, a sami rzuciliśmy 11. Nie mogliśmy trafiać spod kosza i nasza gra musiała opierać się na rzutach za trzy punkty, co z kolei spowodowało, że rzuty były niecelne. Taki styl grania ma Siarka Tarnobrzeg. My oddawaliśmy niecelny rzut, oni zbierali i przeprowadzali szybki atak. To była ich szansa. Amerykańscy gracze Siarki właśnie w ten sposób funkcjonują - dodał opiekun lidera obecnych rozgrywek.

Brakuje płynności

Brak skuteczności gracze ze Zgorzelca reperowali dobrą grą na deskach. Mimo zwycięstwa szkoleniowiec Turowa nie był do końca zadowolony z postawy swoich zawodników. Jego zdaniem drużyna nie prezentuje się jeszcze tak dobrze jakby sobie tego życzył i nie ma płynnej, dobrej gry przez całe spotkanie. - Nie można nic ujmować zespołowi z Tarnobrzega. To bardzo dobra drużyna. Cele tych zespołów są jednak różne. My walczymy o zupełnie coś innego niż Siarka. To także trzeba brać pod uwagę. Mecz był zacięty a nasi rywale mocno się starali, aby wygrać ten pojedynek. Wyrobiliśmy sobie już taką markę, że każdy z nami mobilizuje się jeszcze bardziej i będzie chciał nas ograć i sprawić niespodziankę. My musimy wyjść na parkiet i grać naszą koszykówkę. Na tą chwilę nie udowodniliśmy jeszcze, że możemy grać równo przez 40 minut - zakończył Jacek Winnicki.

Źródło artykułu: