Adam Popek: W środowy wieczór, mimo pewnych obaw, dość pewnie pokonałyście Cras Basket Taranto w ramach rozgrywek Euroligi. Co ważne w tym wszystkim, podobać mógł się też styl w jakim odniosłyście to zwycięstwo.
Katarzyna Krężel: Uważam, że na uznanie zasługuje przede wszystkim nasza postawa w obronie. To właśnie ta formacja okazała się tego dnia najlepszą w naszych szeregach i w największym stopniu przesądziła o końcowym sukcesie. Dzięki dobrej defensywie, bowiem w kluczowych momentach nie pozwalaliśmy rywalkom na zdobycie punktów, co tym samym pozwoliło nam do końca zachować przewagę, którą wypracowałyśmy sobie już w pierwszej kwarcie. W ataku jednak też nie było najgorzej. Optymistycznym aspektem bez wątpienia jest to, że wielokrotnie potrafiłyśmy nadać odpowiednie tempo akcjom i wybierałyśmy najlepsze warianty do ich rozegrania. To też sprawiło, że mogłyśmy zdystansować nieco przeciwnika. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że zmarnowałyśmy przy tym kilka bardzo dogodnych okazji do zdobycia punktów, ale mimo to sądzę, że pozytywy były tego wieczoru stroną dominującą. Stało się tak dlatego, ponieważ w przeciwieństwie do paru poprzednich spotkań z naszym udziałem byłyśmy mocno skoncentrowane na boiskowych wydarzeniach i nie dałyśmy się zaskoczyć. Nawet w tych słabszych dla nas momentach.
GALERIA: Wisła Can-Pack Kraków - Cras Basket Taranto 64:58
Co zatem trzeba zrobić, by wyeliminować te przestoje?
- Najwidoczniej musimy jeszcze bardziej skupić się na treningach i codziennej pracy. To właśnie wtedy jest czas na to, by nadrabiać wszelkie braki czy eliminować błędy. Wiadomo, że takowe w naszych szeregach się zdarzają, w związku z czym też staramy się robić wszystko, by z każdym kolejnym tygodniem było ich coraz mniej. Poza tym, jest to pewnie też kwestia koncentracji. W momencie, gdy przeciwnik specjalnie nie zagraża często pojawia się rozluźnienie i to ono jest powodem takiego roztargnienia. Ale jeśli to wyeliminujemy, to jestem przekonana, że nasza gra będzie odbierana jeszcze bardziej pozytywnie.
Włoszki wspomnianego wieczoru postawiły wam dość twarde warunki gry i z pewnością nie były łatwym rywalem.
- Ekipa z Taranto nigdy nie należała do słabeuszy i tym razem również potwierdziła wysoką dyspozycję. Zresztą akurat temu nie ma się co dziwić, bo w zeszłym sezonie aż dwukrotnie musiałyśmy uznać jej wyższość, w związku z czym spodziewałyśmy się, iż trudno będzie o pomyślny rezultat. Nie zmieniało to jednak faktu, że naszym celem było zwycięstwo, bo to właśnie tu, we własnej hali wygrane są dla nas priorytetem. To założenie udało się zrealizować, więc możemy być zadowolone ze zdobycia kompletu punktów. Wiadomo, że na wyjazdach o wiele trudniej jest udowodnić swoją wyższość, więc tym bardziej można docenić to zwycięstwo, które nam naprawdę wiele dało. W związku z tym też mam nadzieję, że w następnej kolejce Euroligi, kiedy to znów wystąpimy we własnej hali, również okażemy się lepsze. Takie dwa triumfy z rzędu w europejskich pucharach to by było coś.
W starciu z zespołem z Taranto na prowadzenie wyszłyście już w końcówce pierwszej kwarty i mimo naporu rywala nie oddałyście go do samego końca. Można zatem powiedzieć, że zagrałyście bardzo konsekwentnie.
- Przede wszystkim realizowałyśmy wszystkie przedmeczowe założenia, szczególnie jeśli chodzi o grę w defensywie. To pozwoliło nam zachować ten bezpieczny dystans i sprawiło, że przeciwnik nie zdołał nas ostatecznie dogonić. Co prawda czynił wszystko ku temu, by włączyć się jeszcze do walki o korzystny rezultat, ale to my byłyśmy lepsze. W ataku natomiast, próbowałyśmy narzucić swój styl gry i wyprowadzać zawodniczki na możliwie najdogodniejsze pozycje rzutowe. Dzięki temu kilkakrotnie zgubiłyśmy krycie rywala i bez większych problemów zdobywałyśmy kolejne punkty.
Czyli teraz nie musicie już rozpamiętywać przykrej porażki, jakiej doznałyście w Brnie?
- Myślę właśnie, że powinnyśmy cały czas mieć na uwadze to, co tam się stało, by w przyszłości nie popełnić podobnych błędów. Ta przegrana tak naprawdę nie miała prawa się zdarzyć i niech pozostanie dla nas przestrogą, bo nie chciałabym ponownie przezywać tak przykrych chwil. Mam tylko nadzieję, że w najbliższej przyszłości nie zaważy ona na naszej pozycji w tabeli, ani nie przyniesie za sobą innych negatywnych skutków. Teraz musimy być już do końca skupione na poszczególnych spotkaniach i to niezależnie od rangi rywala. Zawsze powinnyśmy grać na możliwie jak najwyższym poziomie i liczę, że te życzenia będziemy potrafiły wcielić w życie codzienne.
Ale już w ligowym meczu w Bydgoszczy wygrywając, pokazałyście, że to był jedynie wypadek przy pracy.
- Tak, tylko trzeba wziąć pod uwagę to, że Euroliga i liga polska to nieco inne realia, w związku z czym trudno porównywać te dwie konfrontacje oraz stawiać między nimi znak równości. W europejskich pucharach gra wygląda jednak nieco inaczej i chyba każdy kto choć trochę interesuje się koszykówką przyzna mi rację. Aczkolwiek nie zmienia to faktu, że zwycięstwo nad Artego było dla nas bardzo ważne i na pewno się z niego cieszymy. Miało ono, bowiem dla zespołu duże znaczenie również pod względem mentalnym, bo poniekąd pozwoliło powrócić na właściwe tory i ponownie wejść w normalny tryb pracy. Myślę nawet, że ta wygrana była niezbędna, bo w przeciwnym razie sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej.
Wobec tego można się spodziewać kolejnych wygranych waszego autorstwa?
- Na pewno tego byśmy sobie wszyscy życzyli. W najbliższych dniach czeka nas seria gier na własnym parkiecie i będziemy chciały zrobić wszystko, by z każdego meczu wyjść z tarczą. Tak jak już, bowiem wspomniałam, w domu musimy zwyciężać co się da i liczę, że ta dobra passa wygranych we własnej hali zostanie podtrzymana.