W czwartkowy wieczór w Tarnobrzegu spotkały się dwie najmłodsze ekipy ekstraklasy. Na boisku widać było brak doświadczenia, ale i młodzieńczy charakter zawodników obu drużyn. Siarkowcy zdawali sobie sprawę, że Politechnika to trudny, ale i nieobliczalny przeciwnik. - To był trudny mecz, do którego bardzo ciężko przygotowywaliśmy się, szczególnie do szybkiej gry Politechniki i do możliwości częstych rzutów za trzy punkty. Spodziewaliśmy się tego, tym bardziej, że rywal już pokazał, że jest groźnym zespołem. Wydaje mi się, że zagraliśmy dobrze, chociaż było sporo błędów. Mam nadzieję, że do kolejnych spotkań będziemy przygotowani jeszcze lepiej i będziemy umieli wyciągać wnioski - stwierdził kapitan Siarki Wojciech Barycz.
Przez dłuższy czas, szczególnie na początku, mecz nie mógł się podobać. Tempo było dość wolne. Dopiero z minuty na minutę zawodnicy z Warszawy zaczęli grać szybciej i mecz się ożywił. Gospodarze długo nie potrafili sobie poradzić z grą Politechniki i nie mogli złapać swojego rytmu. - Może to było spowodowane porą meczu. Zawsze gramy o 18, a teraz o 20. Trudno mi powiedzieć dlaczego tak to wszystko wyglądało. Zdajemy sobie sprawę, że wyglądało to trochę ospale. Być może baliśmy się podejmować decyzje rzutowe, gdyż zdawaliśmy sobie sprawę, że możemy wygrać z Politechniką - dodał 27-latek.
Siarka miał straszyć głównie w ataku. Miała to być młoda, gniewna drużyna. Momentami zawodnicy z Tarnobrzega pokazywali charakter i nawet PGE Turów Zgorzelec miał problemy z drużyną z Podkarpacia. Wydaje się, że niebawem Siarkowcy mogą być bardzo groźni. - Cały czas się uczymy basketu. Jest wielu graczy, którzy grają dopiero pierwszy sezon w zawodowej koszykówce. Wcześniej tylko grali na uczelniach. Na treningach pracujemy ciężko, wyciągamy wnioski z każdego spotkania i liczymy, że to wszystko niebawem zaprocentuje - kontynuuje.
Siarka gra zrywami. Wcześniej zawodnicy zespołu z Podkarpacia wręcz miażdżyli rywali do przerwy, a potem oddawali pole. W dwóch ostatnich meczach było odwrotnie. Do przerwy to rywale obejmowali wysokie prowadzenie, a potem Siarkowcy musieli gonić wynik. - Wcześniej dobrze prezentowaliśmy się do przerwy, a potem coś siadało. Ostatnio się to zmieniło. Może to jest lepsza droga. Gramy teraz coraz bardziej zespołowo, szukamy siebie na boisku i to jest zdecydowanie groźniejsza broń niż akcje indywidualne. Obrona rywala nie skupia się tylko na jednym graczu i mamy tutaj pole do popisu - stwierdził kapitan Siarki.
W niedzielę Siarka zagra w Łodzi z miejscowym ŁKS-em, który zamyka ligową tabelę. Beniaminek ekstraklasy ostatnio dość wysoko przegrywa swoje mecze i zapewne będzie chciał się zrehabilitować. Siarkowcy zdają sobie z tego sprawę, ale liczą na drugie z rzędu zwycięstwo. - Kluczem do wygranej będzie dobra obrona, a atak sam przyjdzie. ŁKS ostatnio przegrał kilka meczów dość wysoko i będzie chciał się na nas odgryźć. Postaramy się jednak o to, żeby na nas się nie przełamali, do Łodzi pojedziemy po zwycięstwo - zakończył Wojciech Barycz.