Przebudzenie Karnowskiego

Przyjście Przemysława Karnowskiego do Siarki Jezioro Tarnobrzeg było jednym z ciekawszych transferów w ekstraklasie. Po słabym początku ten utalentowany środkowy gra coraz lepiej.

Kamil Górniak
Kamil Górniak

Siarka Jezioro Tarnobrzeg w bardzo ważnym meczu pokonała w czwartek AZS Politechnikę Warszawa. Młodzi gracze ze stolicy w drugiej kwarcie prowadzili różnicą 15 oczek, a mimo to przegrali. - Było ciężko. Myślę, że liczy się zwycięstwo i zostawiliśmy serce na parkiecie w drugiej połowie. Pierwsza była niestety tragiczna w naszym wykonaniu. Myślę, że było widać jakiś stres. Druga połowa nas satysfakcjonuje. Powinniśmy grać tak dalej, dzielić się piłką i wszystko powinno być dobrze - stwierdził Przemysław Karnowski.

Siarkowcy do tej pory grali bardzo dobrze do przerwy, prowadzili wysoko z rywalami. Po przerwie coś się zacinało w ataku drużyny z Podkarpacia. W czwartkowy wieczór było zgoła odmiennie. Siarka powoli zaczyna łapać właściwy rytm gry. - Myślę, że otrzymaliśmy wskazówki od trenera, bardziej skupiliśmy się na grze i to procentuje. Z Politechniką chyba byliśmy zestresowani na początku i dlatego tak źle to wyglądało. Po zmianie stron graliśmy swój basket - dodał 18-latek.

Karnowski podczas meczu nie raz dostaje burę od trenera Dariusza Szczubiała. Sam zawodnik krytykę odbiera pozytywnie i nie załamuje się po nie raz ostrych słowach szkoleniowca. - Ja się nie denerwuje. Nie działa to na mnie jakoś źle. Staram się wywiązywać ze swoich zadań jak najlepiej. Różnie to wychodzi. Staram się, żeby było dobrze. Rozumiem jednak trenera, ale to nie wpływa negatywnie na moją grę - kontynuuje.

Wcześniejsze mecze dla Karnowskiego nie były najlepsze. Zawodnik co prawda zmagał się z kontuzją, ale jeśli grał, to nie prezentował się dobrze. W dwóch ostatnich pojedynkach było już znacznie lepiej. Wydaje się, że forma u tego zawodnika rośnie. - Mecz z Politechniką był na przełamanie drużyny, a nie dla mnie. W Koszalinie byliśmy blisko wygranej, ale roztrwoniliśmy przewagę. Ja nie trafiłem jednego osobistego w ostatnich sekundach. Cała drużyna spisała się bardzo dobrze powiedział wicemistrz świata juniorów w 2010 roku.

Karnowski dobrą grą i zwycięstwem sprawił sobie prezent na urodziny. - To taki mały prezent, który się przydał. Chciałbym podziękować kibicom, którzy stworzyli fajną atmosferę - stwierdził. Środkowy Siarki, który jest zadowolony z przenosin do Tarnobrzega cieszy się z ilości minut spędzonych na parkiecie. W czwartek długo nie mógł się wstrzelić w mecz. - Wszedłem na boisko i powalczyłem pod koszami, potem usiadłem na ławkę żeby odpocząć, a w drugiej połowie wszystko było już na dobrej paraboli - zakończył Przemysław Karnowski.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×