Przed spotkaniem wszystko przemawiało przeciwko przyjezdnym. Przypominana była historia starć obu zespołów, w których prym zdecydowanie wiedzie dąbrowski MKS. Poza rysami historycznymi, korzystnie układał się bilans starć podopiecznych Wojciecha Wieczorka w meczach przed własną publicznością, a Tadeusza Aleksandrowicza na wyjeździe.
Swoją dominację gospodarze pragnęli udowodnić od pierwszej akcji. Nie mieli z tym większych problemów. Ekipa ze Stargardu Szczecińskiego nie miała dobrego okresu w ofensywie. Skuteczność z gry nie dobiła nawet do 20 proc., stąd emkaesiacy spokojnie mogli rozwijać się pod koszem rywali.
Pierwsze skrzypce w barwach MKS-u grał Michał Włoszyn, który nie bał się wziąć odpowiedzialności za wynik na swoje barki. W całym spotkaniu zdobył aż 24 "oczka" i był bezdyskusyjnie najlepszym koszykarzem na parkiecie. Poza indywidualnymi wyczynami przysłużył się drużynie asystując trzykrotnie i zbierając dwie piłki. Godna odnotowania jest również jego stu procentowa skuteczność w rzutach za linii 6,75.
W zespole gości takiego lidera brakowało. Starał się nim być Tomasz Stępień, ale sporo zabrakło mu do lidera dąbrowian. Zdobył 17 punktów, ale sam nie był w stanie wiele zrobić. Zabrakło wsparcia w kolegach z zespołu, którzy zupełnie nie udźwignęli presji wydarzenia w Hali Centrum.
Już po pierwszej kwarcie tracili do gospodarzy dziewięć oczek. Różnica po kolejnych kwartach się nie zmniejszyła. Wręcz przeciwnie. Najlepsza w wykonaniu gości okazała się druga z czterech partii, kiedy Spójnia przegrała tylko różnicą trzech punktów. Jednak to było zdecydowanie na mało na dobrze dysponowanych gospodarzy, których licznik stanął na 91. Rywale zostali zdeklasowani. Ich dorobek to zaledwie 62 oczka.
MKS Dąbrowa Górnicza - Spójnia Stargard Szczeciński 91:62 (23:14, 23:20, 25:17, 20:11)
MKS: Wołoszyn 24, Szczypka 15, Zieliński 12, Grzegorzewski 10, Kulikowski 7, Morawiec 6, Grochowski 5, Zmarlak 5, Kubista 4, Zawadzki 3, Wójcik
Spójnia: Stępień 17, Pabian 14, Wójcik 10, Bodych 8, Grudziński 6, Ochońko 4, Parzych 3, Kalinowski, Dylik, Soczewski