Anwil myślami już był chyba w szatni, kiedy na tablicy świetlnej było 90:93, a do końca zostały nieco ponad 2 sekundy. Siarka wyprowadzała piłkę z boku i miała tylko chwilę na oddanie rzutu. Piłka przypadkowo trafiła do Przemysława Karnowskiego. Ten szybko zdecydował się na rzut, który okazał się celny i doprowadził do dogrywki. - Ta ostatnia akcja nie miała tak wyglądać. Miałem być ostatnią osobą, która dotknie piłki. Wyszło jak wyszło. Inni gracz byli mocno kryci. Gdy dostałem piłkę nie zastanawiałem się długo. Oddałem rzut i cieszę się, że wpadło - stwierdził środkowy Siarki.
W trzeciej kwarcie Siarka prowadziła już różnicą 15. oczek, a mimo to pozwoliła rywalom odrobić tę stratę. Kilka prostych błędów spowodowało, że mecz szybko zrobił się na styku. - Może wkradła się w nasze szeregi jakaś dekoncentracja. Anwil zaczął bronić na całym boisku. Nie byliśmy na to chyba gotowi, aczkolwiek wiedzieliśmy, że mogą tak zagrać. Straciliśmy przy tym kilka naprawdę bardzo głupich piłek, ale ostatecznie udało się wygrać. Dobrze, że nie odbiło się to na końcowym wyniku - dodał 18-latek.
Siarkowcy pięć pierwszych minut w trzeciej odsłonie zagrali wręcz koncertowo. Ekipa z Włocławka wyglądała na zagubioną. Doświadczeni gracze Anwilu nie wiedzieli co dzieję się na boisku. Potrafili jednak opanować emocje i zespół z Kujaw ruszył do odrabiania strat. - Cieszę się, że drużyna tak zagrała, jak zagrała. Postawiliśmy ciężkie warunki Anwilowi. To jest topowy zespół naszej ligi. Szczerze mówiąc przygotowywaliśmy się przez cały tydzień pod kątem tego spotkania. Nastawiałem się psychicznie na walkę z Edwardsem. Cieszę się, ze wygraliśmy ten mecz - kontynuuje.
Karnowski sporo musiał się napracować w walce pod koszem z Corsleyem Edwardsem. Wydaje się, że ten młody chłopak wywiązał się z zadania poprawnie, gdyż w najważniejszym momencie doprowadził do tego, że środkowy Anwilu musiał opuścić parkiet za pięć fauli. - Nie wiem czy udało mi się zatrzymać Edwardsa, gdyż rzucił 16 punktów. Dobrze, że spadł za pięć fauli, co było dla nas bardzo ważne. To jest naprawdę bardzo groźny zawodnik - powiedział utalentowany gracz Siarkowców.
Wiele mówiło się, że obrona to bardzo słaba strona Siarki. Ekipa z Tarnobrzega spisuje się jednak w tym elemencie gry coraz lepiej. Postępy widać było nawet w sobotnim meczu z Anwilem. - Nie wiem czy nasza obrona jest coraz lepsza. Straciliśmy aż 104 punkty w 45 minut. To bardzo dużo. Cieszę się, że wygląda to coraz lepiej. Trenowaliśmy też obronę zmienną, ale nie zdecydowaliśmy się na jej wprowadzenie w tym pojedynku. Wygraliśmy i to jest najważniejsze. Mam nadzieję, że nie zakończymy serii na trzech zwycięstwach z rzędu i będziemy wygrywać kolejne ligowe potyczki - zakończył Przemysław Karnowski.