To były młodzieńcze szaleństwa - rozmowa z Łukaszem Bodychem, koszykarzem Spójni Stargard Szczeciński

Spójnia Stargard Szczeciński odniosła siódme zwycięstwo w sezonie pokonując Znicz Basket Pruszków. O ostatnim meczu, metamorfozie po porażce w Dąbrowie Górniczej oraz jego karierze rozmawialiśmy z Łukaszem Bodychem, który regularnie rozpoczyna spotkania w wyjściowej piątce.

W tym artykule dowiesz się o:

Patryk Neumann: Za wami trudny mecz. Ostatecznie jednak zdołaliście odeprzeć ataki Znicza i pokonaliście groźnego rywala.

Łukasz Bodych: Wygraliśmy ze Zniczem. Otrząsnęliśmy się po meczu w Dąbrowie Górniczej. Był to trudny pojedynek, ale pracowaliśmy ciężko przez cały tydzień, żeby odnieść to zwycięstwo.

Dość szybko podnieśliście się po ostatnim meczu. Bo spotkanie z MKS-em Dąbrowa Górnicza nie było najlepsze w waszym wykonaniu.

- O takich meczach, w których przegrywamy trzydziestoma punktami trzeba szybko zapomnieć i myśleć o kolejnych grach. Zrealizowaliśmy taktykę założoną przez trenera. Ciężko pracowaliśmy w obronie i przyniosło to pozytywny efekt.

Mimo wszystko dyspozycja nie jest już tak dobra jak w pierwszych pięciu meczach. Forma będzie teraz szła w górę?

- Myślę, że tak. Powinno być, co raz lepiej. Musimy tworzyć zespół tak, jak w pierwszych pięciu meczach. Najważniejsza jest koncentracja i ciężka wspólna praca.

Za tydzień wyjeżdżacie do Torunia. Później przed wami najważniejszy, przynajmniej dla kibiców, mecz derbowy z AZS-em Radex Szczecin.

- O derbach na razie nie myślimy. Przed nami ciężki mecz w Toruniu. Trzeba będzie pokazać jeszcze większy charakter niż w sobotę ze Zniczem i zwyciężyć. A później będziemy myśleć o derbach i wiadomo, że również trzeba wygrać ten mecz.

W porównaniu z poprzednim sezonem poprawił pan swoje indywidualne osiągnięcia zarówno pod względem zdobyczy punktowych jak i ilości zbieranych piłek.

- Praca z trenerem Aleksandrowiczem dużo mi daje. Nie patrzę na statystyki. Cieszę się, że dostaję szansę na grę i chciałbym pokazać to, co najlepsze.

Ten sezon może jest łatwiejszy, dlatego, że przepracował pan okres przygotowawczy, a przed nim były pełne wakacje. Rok temu, gdy inni odpoczywali grał pan i trenował z reprezentacją Polski U20.

- Trochę odpocząłem. Poprzedni sezon był cały czas w biegu. Kadra połączona z pracą w klubie i praktycznie nie miałem czasu na odpoczynek. Teraz z trenerem przepracowaliśmy ciężko okres przygotowawczy i to przyniosło oczekiwany efekt.

Dla pana przepustką do pierwszego składu Spójni był przepis o młodzieżowcu, który wszedł w życie kilka lat temu.

- To był dla mnie kluczowy sezon, w którym mogłem się pokazać.

Ale teraz nawet bez tego przywileju gra pan regularnie i w każdym meczu wychodzi w pierwszej piątce.

- Może już trochę dojrzałem. Z wiekiem poukładało się w głowie. Gra seniorska jest coraz lepsza i bardziej się na niej koncentruję.

Może spodziewał się pan jeszcze szybszego postępu i transferu do PLK?

- Nie, to były młodzieńcze szaleństwa, żeby pójść do ekstraklasy. Teraz to się uspokoiło. Trzeba ciężko pracować, żeby dostać się na najwyższy poziom.

Jakie cele w takim razie stawia sobie Łukasz Bodych na najbliższą i nieco dalszą przyszłość?

- Nie chcę tutaj stawiać sobie specjalnych wyzwań. Chciałbym ten sezon dokończyć bez żadnej kontuzji, pokazać się z jeszcze lepszej strony i walczyć o jak najwyższe cele.

Komentarze (0)