- Na pewno było to dla mnie wyjątkowe spotkanie - tłumaczył Żytko. Doświadczony rozgrywający spędził w stolicy Kujaw ponad osiem lat grając dla Sportino i Noteci Inowrocław. - Jednak podchodziłem do niego jak do każdego innego ligowego spotkania, bo teraz jestem zawodnikiem PC Siden Toruń i dla niego zdobywam ważne punkty. Dlatego robiłem wszystko, aby zdobyć tutaj dwa ważne punkty po porażce z SKK Siedlce.
O ostatecznym triumfie torunian zadecydowała czwarta kwarta. Właśnie wówczas piąty faul popełnił Hubert Wierzbicki, który przedwcześnie musiał opuścić parkiet. To znacząco wpłynęło na losy spotkania. - Do derbów przystąpiliśmy mocno skoncentrowani - zaznaczył Żytko. - Porażka jak z SKK Siedlce zawsze obniża morale zespołu i dlatego mocno szykowaliśmy się na batalię ze Sportino. Tym bardziej, że to jest dobra drużyna. Tak właśnie jest w opinii wielu kibiców, trenera i także samych zawodników. Wcześniej w prasie ukazały się moje słowa o słabej formie rywali, których nigdy wcześniej nie powiedziałem.
- W ostatnim czasie jednak Sportino prezentuje się coraz lepiej. Inowrocławianie na początku sezonu grali dużo spotkań na wyjeździe, ale mają spory problem z ostatnimi kwartami, choć w defensywie grają naprawdę bardzo twardo. My wykorzystaliśmy ich osłabienie w czwartej odsłonie. Właśnie wówczas przychodzi lekka zadyszka, co też było widać podczas meczu ze Zniczem Pruszków - zakończył Żytko.