Do sytuacji, podczas której Dardan Berisha doznał kontuzji, doszło w pierwszej minucie trzeciej kwarty meczu z AZS Politechniką Warszawską. Zawodnik Anwilu niefortunnie upadł na parkiet skręcając kostkę prawej nogi. Uraz był na tyle bolesny, że obrońca nie był w stanie samodzielnie opuścić boiska i musiał zostać zniesiony.
- Po wykonaniu badań i prześwietleniu stawu skokowego okazało się, że to zwykłe skręcenie bez większych komplikacji. Koszykarz jest już poddawany zabiegom i spodziewamy się, że za dwa tygodnie będzie gotowy pomóc drużynie - mówi Robert Jabłoński, trener odnowy biologicznej. Taki scenariusz oznaczałby, że Dardana Berishy zabraknie tylko w najbliższym meczu z ŁKS Łódź, a w pełni sił powinien być już na rywalizację z Treflem Sopot, 17 grudnia.
- Oczywiście cała sytuacja związana z kontuzją nie jest przyjemna, ale na szczęście okazało się, że nie mam do czynienia z bardzo poważnym urazem. Szkoda tylko, że przytrafił się w meczu, który na żywo oglądała moja mama. Musiała patrzeć na mój ból i to chyba najgorsze w tym wszystkim - komentuje zdarzenie Berisha.