- Nasze kłopoty w poprzednich spotkaniach wynikały m.in. z ograniczonej możliwości rotacji zawodnikami. Stąd uznaliśmy, że potrzebujemy wzmocnienia pod koszem - mówił kilka dni temu trener Anwilu Włocławek, Emir Mutapcić, zaś prezes klubu, Zbigniew Polatowski, dodawał: - Tym bardziej w obliczu kontuzji Seida Hajricia. W takich okolicznościach do Włocławka trafił więc były koszykarz Trefla Sopot, Lawrence Kinnard.
25-letni Amerykanin podpisał z Anwilem kontrakt do końca sezonu 2011/2012. Jedną z przyczyn, dla których wybór padł właśnie na niego jest fakt, że grając w polskiej lidze, dał się poznać jako uniwersalny skrzydłowy, mogący pomóc zespołowi na pozycjach numer trzy i cztery. I taką właśnie rolę przewidział dla niego trener Emir Mutapcić.
W trakcie minionego lata transferowego Kinnard był o krok od przedłużenia umowy z Treflem, ale ostatecznie na przeszkodzie stanęły względy finansowe. Tym samym zawodnik nie grał przez ostatnie kilka miesięcy, ale trenował w Stanach Zjednoczonych. - Ćwiczyłem na obiektach mojej szkoły średniej. Chodziłem na siłownię i starałem się korzystać z każdej okazji do gry. Wszystkie ćwiczenia wykonywałem sumiennie, bo starałem się być w formie, gdyż wiedziałem, że w każdej chwili mogę znaleźć sobie zespół - powiedział Amerykanin po przybyciu na Kujawy.
We Włocławku 25-latek stawił się we wtorek, niemalże z marszu przeszedł testy medyczne, a już w środę rano został oficjalnie zaprezentowany dziennikarzom i odbył pokazowy trening. Następnie uczestniczył w pierwszym treningu zespołowym, przed którym trochę się stresował. - To jest trochę stresująca sytuacja, bo nie mam pojęcia, jak przyjmą mnie zawodnicy, którzy już się dobrze znają. Dobrze, że teraz będę grał z Łukaszem Majewskim w zespole, bo pamiętam go jako trudnego rywala - mówił Kinnard.
Mierzący 202 cm wzrostu skrzydłowy zadebiutuje w barwach Anwilu w sobotnim meczu z ŁKS Łódź. Będzie występował w koszulce z numerem 45. W czwartek natomiast włodarze włocławskiego klubu oficjalnie zaprezentują rozgrywającego, który zajmie miejsce zwolnionego przed kilkoma dniami Marcina Nowakowskiego. Nowy playmaker na pewno nie będzie Polakiem.