Piotr Barański: Wynik jest rewelacyjny

Toruńscy koszykarze znakomicie spisują się w rozgrywkach I ligi. Podopieczni Grzegorza Sowińskiego z marszu dołączyli do czołówki tabeli, co niezmiernie cieszy prezesa klubu Piotra Barańskiego.

W tym artykule dowiesz się o:

W ostatnią niedzielę torunianie pokonali na własnym parkiecie silną Spójnię Stargard Szczeciński 75:61. To już dziewiąty triumf podopiecznych Grzegorza Sowińskiego w I lidze. - Zwycięstwo nad tak silnym rywalem jak Spójnia musi cieszyć. Również przede wszystkim styl, w jakim zrobili to nasi zawodnicy, poza kilkoma minutami w pierwszej kwarcie. To jest naprawdę niezwykle optymistycznie ważnym prognostykiem przed najbliższym meczem na wyjeździe z Sokołem Łańcut. Oby dalej zespół prezentował podobną dyspozycję - tłumaczy w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl prezes beniaminka Piotr Barański.

Na jakie miejsce na koniec sezonu liczą szefowie toruńskiego klubu? Pierwotnie za cel zakładano awans do czołowej ósemki i tak jest nadal, choć apetyt rośnie w miarę jedzenia. - My oczywiście chcemy być jak najwyżej w tabeli, to jest marzenie nas wszystkich - zastrzega Barański. - A czy wszystko wyjdzie? To już niestety nie zależy ode mnie. Trzeba się cieszyć z tego, że chłopacy w decydujących momentach potrafią pokazać charakter.

Jednak w najbliższych tygodniach powinniśmy poznać prawdziwą siłę torunian. PC SIDEn czekają dwa trudne spotkanie z Sokołem Łańcut i Startem Gdynia. - Wiadomo, że ci drudzy są faworytem rozgrywek - ocenia Barański. - Mają fantastyczny skład, wygrywają większość spotkań. Sokół co prawda przegrał w niedzielę ze Zniczem, ale u siebie jeszcze nie przegrali. Może to my go pokonamy jako pierwsi na ich parkiecie.

Już niedługo zakończy się pierwsza część sezonu na zapleczu Tauron Basket Ligi. Jak na wynik swoich koszykarzy zapatruje się prezes PC SIDEn? - Wynik w kończącej się powoli pierwszej rundzie jest rewelacyjny. Zdarzyły się co prawda porażki, ale każdy notuje takie przykre zdarzenia. One potrafią zmobilizować zawodników do jeszcze lepszej gry - zakończył Barański.

Komentarze (0)