Na to wskazują chociażby miejsce zajmowane w tabeli przez obu rywali. Od dłuższego czasu na jej szczycie znajduje się PTG Sokół Łańcut, a torunianie po wygranej nad Spójnią Stargard Szczeciński myślą o tym, aby zepchnąć z pozycji lidera swojego najbliższego przeciwnika. - Przed nami teraz cztery trudne spotkania - zastrzega w rozmowie z SportoweFakty.pl trener gości Grzegorz Sowiński. - Prócz potyczki w Łańcucie czekają nas jeszcze pojedynki ze Startem Gdynia oraz wyjazdowe mecze w Dąbrowie Górniczej i Lublinie.
Pierwotnie najbliższe spotkanie miało odbyć się w nadchodzący weekend. Jednak z powodu organizacji Grand Prix w akrobatyce sportowej hala w Łańcucie będzie niedostępna dla miejscowych koszykarzy.
- Wygrana w ostatnim meczu ze Spójnią spowodowała, że my do najbliższych konfrontacji z faworytami rozgrywek przystępujemy na luzie i bez zbędnej presji - powiedział Sowiński. - Aczkolwiek właśnie teraz wyjdzie, czy nasi zawodnicy wytrzymają kondycyjnie i psychicznie tak napięty terminarz i granie co trzy dni, choć mentalnie i ambicjonalnie to potrafią. Dwa najbliższe potyczki z mocnymi rywalami pokażą jak jesteśmy w stanie walczyć w tym sezonie o najwyższe cele.
W zupełnie odmiennych nastrojach do czwartkowej potyczki przystąpią koszykarze z Łańcuta. W ostatniej kolejce Sokół dość niespodziewanie przegrał na wyjeździe ze Zniczem Pruszków 71:57, a strata dwóch punktów na Mazowszu może być dla gospodarzy bardzo bolesna w przypadku kolejnej wpadki. W takim przypadku, przynajmniej na kilka najbliższych dni fotel lidera przypadnie koszykarzom z Torunia.
- Końcowa tabela nie ustala się na początku grudnia, tylko pod koniec marca - dodał Sowiński. - Ostatnio większość spotkań graliśmy na własnym parkiecie i to nic nie oznacza w perspektywie końca rundy zasadniczej. To jest jednak dla nas duży handicap, sami na niego zapracowaliśmy swoją pracą i daliśmy tym samym sporo radości naszym kibicom. Teraz jednak przyjdzie prawdziwa weryfikacja.
Początek czwartkowego spotkania w Łańcucie o godzinie 18:00.