Drużyną Śląska Wrocław do meczu z Zastalem przystąpiła po kilkunastu dniach przerwy w grze. Ostatnie spotkanie wrocławianie rozegrali 26 listopada, dlatego też mogli się obawiać zielonogórzan, którzy w ostatnim czasie byli o wiele bardziej zaprawieni w ligowych bojach. - Początek potyczki był dla nas bardzo ciężki. Myślę, że było to spowodowane dwutygodniową przerwą w meczach, jaką mieliśmy. Nie byliśmy w rytmie, byliśmy zaspani i brakowało nam tej żywiołowości. Dlatego też w naszej grze nie było widać energii - powiedział rzucający Śląska, Bartosz Bochno.
Skutkiem takiej postawy wrocławian był wynik 27:12 na początku drugiej kwarty. Mimo 15-punktowej straty podopieczni Miodraga Rajkovica nie załamali się i w końcu skierowali się na właściwy tor. - Później jednak podnieśliśmy się. Pokazaliśmy, że po tej długiej przerwie, nie zapomnieliśmy jak się gra w koszykówkę. Bardzo cieszymy się z tej wygranej. To był dla nas bardzo ważny mecz. Do tego spotkania przygotowywaliśmy się już od poniedziałku. Ciężko wykonywana praca przez cały tydzień, przyniosła skutki - kończy zawodnik wrocławskiej ekipy.
Bochno przeciwko Zastalowi grał dziewięć minut. W tym czasie mierzący 193 cm koszykarz zdobył pięć punktów i zaliczył dwie zbiórki.