W sobotę podopieczni Dominika Derwisza podejmowali MKS Dąbrowa Górnicza. Choć wysoko zawiesili poprzeczkę przed czołowym I-ligowcem, to jednak przegrali 83:91. Zrehabilitowali się już w środę, gdy odprawili z kwitkiem Znicz Basket Pruszków. - Nie do końca udało nam się wypracować równą grę. Z Dąbrową źle weszliśmy w mecz, a później nadrobiliśmy to. Natomiast przeciwko Zniczowi widać było, że zaczęliśmy nieźle i w połowie I kwarty był przestój. Jak uda nam się grać cały czas na dobrym, równym poziomie - szczególnie na własnym boisku - to myślę, że większość meczów będzie wygrana - ocenia Paweł Kowalski.
28-letni skrzydłowy to najskuteczniejszy zawodnik Startu. Sporą część jego dorobku stanowią trafienia z dystansu, choć w tym elemencie jest w cieniu Sebastiana Szymańskiego. - Pozycje na obwodzie wynikają z gry pod kosz i z penetracji. Jeśli przeciwnicy nie zacieśniają obrony, to wtedy nie będzie pozycji na zewnątrz. Staramy się wykorzystać grę Seby, bo jest teraz w dobrej formie rzutowej - przyznaje.
Lubelską drużynę czekają jeszcze dwa mecze przed własną publicznością w obecnym roku. W sobotę podopieczni trenera Derwisza sprawdzą formę rewelacyjnego beniaminka - Polskiego Cukru SIDEn Toruń. - Po meczu z Dąbrową mieliśmy niesmak i niedosyt, ponieważ rozegraliśmy dobre zawody. Z kolei ze Zniczem grało nam się trochę ciężej, ale mecz był wygrany. Jak najbardziej jesteśmy tym podbudowani i zamierzamy wygrać dwa pozostałe mecze u siebie - nie ukrywa Kowalski.