Kanonada godna liderów - relacja z meczu Sportino Inowrocław - MOSiR Krosno

Fani Sportino Inowrocław po raz drugi w sezonie mieli powody do radości. Ich zespół ograł innego outsidera, MOSiR Krosno. Podopieczni Aleksandra Krutikowa ponownie potrzebowali dogrywki, choć w tej sytuacji sprokurowali ją sobie na własne życzenie. Jednymi z bohaterów okazali się niespodziewanie dwaj młodzi zawodnicy, którzy wykazali się niezwykłą odpornością psychiczną.

Obaj szkoleniowcy borykają się z podobnymi problemami. Ten najważniejszy to wąska kadra. W obu ekipach główny wkład w zdobycz punktową wniosło po pięciu zawodników. Jak się okazało, to za mało na większość rywali, lecz w bezpośrednim starciu o życie doprowadziło do prawdziwej walki na wyniszczenie. Fantastyczny pojedynek stoczyło dwóch liderów. Dawid Witos zdobył 30, a Dariusz Oczkowicz 34 punkty. Obaj zagrali na świetnej skuteczności, lecz na koniec to gracz Sportino mógł się cieszyć.

Mecz od skutecznych akcji rozpoczęli Grzegorz Kukiełka i Piotr Pluta. Nominalni liderzy w tym starciu nie byli jednak najważniejsi. W kolejnych minutach trwała wyrównana walka, a uaktywnili się Witos i Oczkowicz. W połowie kwarty pięciopunktową przewagę uzyskali koszykarze prowadzeni przez Dusana Radovica (15:10) i ten status dość długo się utrzymywał.

Sportino musiało odrabiać straty, lecz udało się to na początku drugiej kwarty po trójce Dawida Adamczewskiego, który rozegrał znakomity mecz. Pięć kolejnych punktów dorzucił Tomasz Zabłocki i to gospodarze uzyskali przewagę. Ta odsłona negatywnie się jednak wyróżniła. Oba zespoły zagrały słabo, co uratowało krośnian, którzy do szatni schodzili z prowadzeniem. Mogło ono być większe, lecz w ostatniej akcji z dystansu przymierzył Witos.

Po przerwie wypoczęci goście ponownie wypracowali przewagę. Po dwóch trójkach Oczkowicza wynosiła ona nawet siedem punktów, co w tak zaciętym starciu może być sporym kapitałem. Jak zgubna to teza, okazało się już chwilę później, gdyż do wyrównania doprowadził tercet: Witos, Adamczewski i Maciej Strzelecki. Po trzydziestu minutach natomiast to gospodarze minimalnie prowadzili.

Stratę szybko zniwelowali Rafał Partyka i Mariusz Piotrkowski. Czwarta odsłona dostarczyła największych emocji. Obie drużyny trafiały jak natchnione. Sportino w całym meczu aż 13 razy znajdowało drogę do kosza rywali zza linii 6,75 m. W tym fragmencie dwukrotnie przymierzył Adamczewski, lecz jego drużynie, mimo prowadzenia 81:76 na 10 sekund przed końcem, nie udało się uniknąć dogrywki. Najpierw straty zmniejszył faulowany Kamil Kamecki. Chwilę później kosztowny błąd popełnił Kukiełka, a faulowany Oczkowicz wykorzystał 3 rzuty wolne i doprowadził do dodatkowych pięciu minut.

W nich, mimo dobrego początku lidera krośnian, jemu i całej drużynie zabrakło już sił. Gospodarze mieli też dwóch młodych zawodników, którzy wzięli na siebie odpowiedzialność za losy meczu. Adamczewski nie mylił się na linii rzutów wolnych oraz, podobnie jak w pojedynku z AZS-em Radex Szczecin, trafił zza łuku. To samo uczynił również Przemysław Rychłowski, który zagrał tylko przez 4 minuty. Podobnym rzutem odpowiedział Damian Pieloch, lecz było już za późno, bo nie zawiódł Witos i z drugiej wygranej mogli cieszyć się gospodarze.

POLOmarket Sportino Inowrocław - Delikatesy Centrum PBS Bank MOSiR Krosno 95:91 (21:24, 18:16, 20:15, 22:26, d: 14:10)

Sportino: Witos 30, Adamczewski 21, Strzelecki 14, Kukiełka 13, Zabłocki 11, Rychłowski 3, Wierzbicki 3, Michałek 0, Mowlik 0.

MOSiR: Oczkowicz 34, Piotrkowski 17, Kamecki 16, Partyka 14, Pluta 7, Pieloch 3, Kamiński 0, Puścizna 0.

Komentarze (0)