- Przygotowywaliśmy się bardzo długo do tego meczu. Przerwę w rozgrywkach spędziliśmy na bardzo poważnych treningach. Trochę zmian zaszło też w naszym zespole. Nowy trener, nowy zawodnik i inna taktyka. To wszystko zaprocentowało i dzięki temu wygraliśmy - powiedział Pytyś po piątkowym spotkaniu w rozmowie ze SportoweFakty.pl
Akademicy tylko w pierwszych minutach musieli gonić rywali, gdy MKS prowadził 5:0. Później to oni dominowali prowadząc nawet kilkunastoma punktami. Zryw Zagłębiaków nastąpił w czwartej kwarcie, co pozwoliło im zniwelować stratę do trzech oczek. Wtedy jednak ważne rzuty wykonał Michał Dudek. - Często tak jest, gdy się prowadzi przez cały mecz - zaznaczył Pytyś. - Przeciwnik odrabia straty i ciężko utrzymać wynik. Na szczęście nam się udało i wygraliśmy - dodał.
Drugi zbierający AZS-u powraca dopiero do formy po kontuzji, jakiej nabawił się w Przemyślu. Przeciwko dąbrowianom zagrał sześć minut, w czasie których zdążył popisać się efektownym blokiem i trzema zbiórkami. - Myślę, że powoli zaczynam coraz lepiej funkcjonować na boisku. Jeszcze trochę zdrowia muszę złapać i będzie dobrze - ocenił.
Przed szczecinianami kolejny rywal z czołówki. W środę AZS zagra w Gdyni ze Startem w ramach III rundy Pucharu PZKosz. Podopieczni Wojciecha Zeidlera nie muszą obawiać się najbliższego rywala. Jadą, bowiem w miejsce, gdzie odnieśli swoje pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w lidze. - Jesteśmy pełni optymizmu. Chcemy wygrać i myślę, że nam się to uda - z nadzieją stwierdził Pytyś zapytany o środowy pojedynek.
Jeszcze istotniejsze wydaje się jednak kolejne ligowe spotkanie. W sobotę AZS Radex zagra w Pruszkowie ze Zniczem, który ma tyle samo punktów, lecz jeden mecz mniej. W walce o play-off AZS nie może sobie pozwolić na porażkę, z czego doskonale zdaje sobie szczeciński center. - To będzie bardzo istotny mecz, bo Znicz Pruszków jest naszym sąsiadem w tabeli. Musimy z nimi wygrać. Wiemy, że to możliwe. Graliśmy z nimi już parę razy, więc też jesteśmy optymistycznie nastawieni do tego meczu - zakończył Pytyś.