Od początku spotkania obie drużyny skupiły się przede wszystkim na ofensywnych popisach. Nieco lepiej w takiej radosnej formie basketu odnaleźli się zawodnicy Południa, którzy po efektownych akcjach dwójki Robert Skibniewski - Mateusz Ponitka objęli kilku punktowe prowadzenie. Co ciekawe, gracz warszawskiej Politechniki w przeciwieństwie do eliminacji konkursu wsadów nie miał kłopotów z umieszczaniem piłki w koszu i co chwilę fruwał nad tablicami. Koszykarze z północy kraju jednak nie zamierzali biernie przyglądać się takim wydarzeniom i postanowili udowodnić, że oni również potrafią bawić się koszykówką. Kibicom szczególnie podobać mogła się postawa Filipa Dylewicza oraz Corsleya Edwardsa. Obaj niezwykle silni podkoszowi nic nie robili sobie z asysty defensorów rywala, kończąc zagrania kolegów mocnymi wsadami. Gdy próbkę swoich umiejętności przed katowicką publiką dał jeszcze Tony Weeden, nie dziwiło, że ekipa prowadzona przez Karlisa Muiznieksa objęła wyraźne prowadzenie. W całej rywalizacji nie zabrakło także celnych rzutów z dystansu. W tym elemencie brylowali George Reese i Daniel Kickert, zdecydowanie prześcigając resztę stawki.
Z czasem Południe znów zaczęło dochodzić do głosu. Działo się tak dzięki indywidualnym staraniom Konrada Wysockiego. Skrzydłowy PGE Turowa Zgorzelec, ku uciesze obserwatorów widowiska pokazał, iż nie tylko świetnie rzuca zza linii 6,75 m. ale również w efektowny sposób punktuje znad obręczy. Jego wyczyn jednak chwilę później przebił wspominany przed momentem Edwards. Zawodnik Anwilu Włocławek zaliczył potężny alley-up, dając tym samym jasno do zrozumienia, że Północ nie odda prowadzenia. Warto dodać, że poziomem od swojego kolegi z drużyny nie chciał odstawać John Turek, który wykorzystując swoje warunki fizyczne, podobnie jak center byłego wicemistrza Polski, lubował się we wsadach. Wszystko to sprawiło, że po pierwszej połowie Północ wygrywała aż 86:73 i zanosiło się na rekordowy w historii Meczów Gwiazd wynik.
Po zmianie stron tempo grze w dalszym ciągu nadawała ekipa prowadzona przez trenera Muiznieksa. Najlepszym dowodem tego był fakt, że po kilku minutach przekroczyła ona barierę 100 zdobytych punktów, a szczęśliwcem, który tego dokonał był występujący na co dzień w Enerdze Czarnych Słupsk, Paweł Leończyk. Widząc to, ich przeciwnicy próbowali nieco przyspieszyć, ale nawet dynamiczne szarże Waltera Hodge’a nie wystarczały do tego, by doprowadzić przynajmniej do remisu.
Jednakże jego team z czasem znalazł skuteczną broń i skoncentrował się na rzutach z dystansu, które jak się okazało nie tylko wzbudziły aplauz publiczności, ale też sprawiły, że przed decydującą partią dystans pomiędzy oboma zespołami zmalał do 10 punktów.
W ostatniej kwarcie pojedynku najlepszych koszykarzy Tauron Basket Ligi, zgodnie z oczekiwaniami nie zabrakło emocji oraz niekonwencjonalnych zagrań. Choć w pewnym momencie Północ mogła być właściwie pewna swojego zwycięstwa, to zarówno jej zawodnicy jak i ci, reprezentujący kluby południowe nie zapominali o zabawie. Wrażenie najbardziej zadowolonego sprawiał Edwards, który w liczbie "paczek" nie miał sobie równych. Nie da się ukryć, że to w dużej mierze dzięki niemu, Północ zwyciężyła 151:135, rewanżując się tym samym za przegraną z ubiegłego roku.
Północ - Południe 151:135 (45:37, 41:36, 27:30, 38:32)
Północ: Edwards 23, Berisha 18, Szubarga 18, Weeden 15, Turek 14, Harris 14, Wiśniewski 12, Reese 12, Hinson 7, Dylewicz 6, Koszarek 6, Leończyk 6
Południe: Wysocki 20, Kickert 19, Ponitka 13, Hodge 13, Karnowski 11, Skibniewski 11, Archibeque 10, Chanas 10, Miller 8, Pamuła 8, Calhoun 6, Kulig 6
Podniecacie się jakimś biednym ok chłopak za Czytaj całość