NBA: Słabeusz z Kanady lepszy od Phoenix, seria Gortata trwa

Niespodziewaną porażkę ponieśli koszykarze Phoenix Suns, którzy we własnej hali nie sprostali Toronto Raptors 96:99. Kanadyjski zespół do wygranej poprowadził Andrea Bargnani (36 pkt), a Marcin Gortat zanotował dziewiąte z rzędu double-double, zdobywając 21 punktów i 12 zbiórek.

Raptorki nie wygrały w Phoenix od lutego 2004 roku, przegrywając 14 meczów z rzędu. Wydawało się, że seria ta zostanie przedłużona, bowiem jedyny kanadyjski zespół w NBA spisuje się w bieżących rozgrywkach mocno przeciętnie.

Nic z tych rzeczy - kapitalne zawody rozegrał Andrea Bargnani, który powrócił po sześciu meczach absencji (kontuzja łydki) i zdobył 36 punktów, z czego 18 w kluczowej trzeciej kwarcie. 19 oczek dołożył Leandro Barbosa, były strzelec Słońc.

W pierwszej połowie gospodarze prowadzili różnicą nawet 14 punktów. Byli skuteczni, a grę świetnie kierował Steve Nash, autor 17 punktów, 14 asyst i siedmiu zbiórek. Seria 10:0 w trzeciej odsłonie i trafiający raz za razem Bargnani szybko zniwelowali deficyt i wyszli na prowadzenie, którego nie oddali do ostatniej syreny.

- Brakowało nam energii i to była przyczyna naszej porażki, szczególnie w trzeciej kwarcie. Pokonali nas dzięki możliwości zdobywania punktów drugiej szansy. Decydowały szczegóły, takie jak szybsze poruszanie się na parkiecie czy wydobywanie bezpańskich piłek - podsumował Nash.

Mimo porażki, znów słowa uznania należą się Marcinowi Gortatowi. Polak z 21 oczkami (9/16 z gry) i 12 zbiórkami był najlepszym zawodnikiem ekipy Alvina Gentry'ego i zanotował dziewiąte z rzędu double-double. - To kolejny wielki mecz Polaka, który rozgrywa niesamowity sezon - chwalili naszego rodaka komentatorzy stacji ESPN.

Dla Suns, którzy na dobre ugrzęźli w dolnych rejonach Konferencji Zachodniej, była to 11 porażka w 17 meczu obecnego sezonu.


***

Carmelo Anthony zdobył tylko 1 punkt (0/7 z gry, najgorszy mecz w karierze!) a mimo to New York Knicks pokonali na wyjeździe Charlotte Bobcats 111:78 i przerwali fatalną serię sześciu kolejnych porażek.

- Czasami obrońcy pilnują go bardzo mocno, bo wiedzą, że jest naszą opcją numer jeden. On jednak wie jak w takich sytuacjach być efektywnym - znajduje graczy na wolnych pozycjach. Dzięki temu i my jesteśmy skuteczni - powiedział Tyson Chandler, który z 20 punktami i 17 zbiórkami był liderem Knicks.

Zespół z Wielkiego Jabłka z bilansem 7-10 balansuje na granicy play off, lecz być może pomoże im powracający do pełni zdrowia Baron Davis, który lada dzień ma dołączyć do ekipy Mike'a D'Antoniego.

Dwight Howard został najlepszym strzelcem w historii Orlando Magic. "Superman" zdobył 14 punktów i prześcignął w tej klasyfikacji Nicka Andersona. Magicy pokonali na wyjeździe Indianę Pacers (102:83), dla której była to pierwsza porażka we własnej hali.

- To wielkie osiągnięcie i znaczy dla mnie dużo. Niewielu zawodników w lidze może powiedzieć przecież, że są najlepszymi strzelcami w historii swojej drużyny - przyznał Howard, który zdobył dla Magii 10657 punktów.

Nie najlepsze spotkanie przeciwko swojej byłej drużynie rozegrał LeBron James, który przeciwko Cavs zdobył 18 punktów. Na szczęście dla Miami Heat, wciąż grających bez Dwyane Wade'a, kolejny kapitalny występ zanotował Chris Bosh. Leworęczny podkoszowy wywalczył 35 oczek, w tym aż 17 w ostatniej kwarcie.

Spotkanie na Florydzie nadspodziewanie długo było wyrównane. Żar dopiero w czwartej kwarcie zapewnił sobie zwycięstwo, już 12 w obecnym sezonie.

- Wytrzymaliśmy całe 48 minut. Jedyna rzecz, która mnie niepokoi to 22 straty, to zabija nasz młody zespół - kręcił głową Byron Scott, szkoleniowiec Cleveland.

Wyniki:

Indiana Pacers - Orlando Magic 83:102

(R. Hibbert 16 (12 zb), D. Granger 16, D. Collison 11 - R. Anderson 24, J.J. Redick 15, D. Howard 14)

Charlotte Bobcats - New York Knicks 78:111
(K. Walker 22, G. Henderson 15, D. Brown 15 - T. Chandler 20 (17 zb), L. Fields 18, A. Stoudemire 18)

Miami Heat - Cleveland Cavaliers 92:85
(C. Bosh 35, L. James 18, N. Cole 10 - K. Irving 17, S. Samuels 15, A. Varejao 11 (11 zb))

Phoenix Suns - Toronto Raptors 96:99
(M. Gortat 21 (12 zb), S. Nash 17 (14 as), H. Warrick 17 - A. Bargnani 36, L. Barbosa 19, J. Johnson 18 (10 zb))

Portland Trail Blazers - Memphis Grizzlies 97:84
(L. Aldridge 23, J. Crawford 15, W. Matthews 13 - O.J. Mayo 20, R. Gay 11, T. Allen 8)

Komentarze (15)
avatar
Lothian
27.01.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
No i po zwycięstwie nad Suns, "słabeusze" wygrali z Utah :-) 
avatar
smok
25.01.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Gortat jaki kozak się zrobił. 
avatar
celt
25.01.2012
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Zastanawiam się dlaczego autor w pierwszym zdaniu napisał:"Niespodziewaną porażkę ponieśli koszykarze Phoenix Suns". W NBA każdy może wygrać z każdym, tym bardziej Toronto z Phoenix bo to bardz Czytaj całość
iksinski
25.01.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
i to jest wlasnie to o czym pisze od dawna - fajnie, ze Gortat notuje swietne statystyki, bo glosno o nim nie tylko w Polsce ale i w stanach, tylko co poza tym? Grac tak i tkwić w takim Phoenix Czytaj całość
avatar
Pędzel
25.01.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
niech gortat pomysli o lepszym zespole niz Phoenix bo widac, ze im dalej w las, tym gorzej sobie Phoenix radzi. jak jeszcze Nash zakonczy kariere, odejdzie Gortat, to nie wiem czy Phoenix bylob Czytaj całość