Rosa była bardzo blisko

W Pruszkowie przegrało już wiele drużyn. Meczem z Rosą gospodarze pokazali, że atutowi hali Znicza oprze się jeszcze niejeden zespół i to z czołowych miejsc w tabeli. Jak jednak przyznaje trener Michał Spychała, radomianie byli chyba najbliżej zdobycia "twierdzy".

Piotr Dobrowolski
Piotr Dobrowolski

O gorącą atmosferę na trybunach zadbali kibice. W hali zjawiło się wielu fanów Rosy. Choć przed meczem zapowiadali oni przyjazd w liczbie około dwudziestu, ostatecznie było ich ponad dwa razy więcej. Zawitali nie tylko w zorganizowanej grupie. Niektórzy przyjechali na własną rękę.

Pomimo takiego wsparcia, radomianie polegli. To właśnie Rosa była typowana jako ekipa mogąca "odczarować" obiekt w podwarszawskiej miejscowości. Michał Wolczyk, rzecznik prasowy klubu, zapytany o ewentualnego "zdobywcę" hali Znicza, odpowiada: - Nie wiem, czy ktoś zdoła tam wygrać. Szczerze, to wątpię, by tak się stało. Przytacza od razu słowa Michała Spychały, z którym rozmawiał po zakończeniu zawodów. - Ze wszystkich drużyn, jakie tutaj grały, Rosa wypadła najlepiej. Była bardzo blisko wygranej.

Zwycięstwo w sobotnim starciu jest niezwykle istotne dla Znicza. Przybliża bowiem tę ekipę do miejsca w pierwszej "ósemce", gwarantującego udział w fazie play-off. Co więcej, podopieczni Spychały drugi raz w tym sezonie pokonali radomian. O ile szkoleniowiec pruszkowian ma powody do radości, o tyle Mariusz Karol może czuć się zawiedziony.

Tą porażką Rosa bardzo skomplikowała sobie sytuację. Jeżeli weźmiemy pod uwagę fakt, iż ma o jeden mecz rozegrany więcej od znajdujących się za nią SKK Siedlce i Spójnią, a różnice punktowe w tabeli są niewielkie lub praktycznie ich nie ma, to oczywistym staje się fakt, że do ostatniej kolejki radomianie będą musieli ostro walczyć o udział w fazie play-off.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×