Wykonaliśmy pierwszy krok - komentarze po meczu Wisła Kraków - USK Praga

We wtorkowym spotkaniu fazy play off Euroligi kobiet mistrzynie Polski nie dały szans czeskiemu USK Praga, zwyciężając 66:52. Po jego zakończeniu przedstawiciele obu drużyn nie ukrywali, że miał on bardzo ważne znaczenie w kontekście dalszej rywalizacji.

Lubor Blażek (trener USK): Gratuluję Wiśle wygranej, która triumfując przybliżyła się do awansu do kolejnej rundy. W play offach zwykle pierwsze starcie jest niezwykle ważne, więc można powiedzieć, że krakowianki są teraz w nieco bardziej uprzywilejowanej sytuacji. Generalnie uważam, że sam pojedynek był wyrównany i atrakcyjny dla licznie przybyłych kibiców, ale niestety my po końcowej syrenie nie mieliśmy powodów do radości. W ostatniej kwarcie zagraliśmy zbyt indywidualnie, co nie mogło przynieść pożądanych efektów. Ponadto, widać było nasze braki w strefie podkoszowej, gdzie gospodynie zyskały dominację. Oczywiście nieobecność DeLishy Milton-Jones oraz Ilony Burglovej również była dla nas sporym osłabieniem. Jednak mimo tych wszystkich wydarzeń dołożymy wszelkich starań, by na własnym parkiecie pokonać polski zespół i przedłużyć nadzieje na pomyślne zakończenie tego etapu rozgrywek.

Jose Ignacio Hernandez (trener Wisły Can-Pack): Wykonaliśmy pierwszy krok, ale to nie oznacza, że mamy wpadać w samozadowolenie. Do awansu potrzebujemy jeszcze jednej wygranej, dlatego też cały czas pozostajemy w skupieniu. W kwestii wtorkowego meczu prawdą jest, że obie strony miały mnóstwo czasu na solidne przygotowanie, analizę gry przeciwnika, w związku z czym jednym z głównych kluczy do sukcesu była obrona. My wypracowaliśmy sobie w miarę bezpieczną przewagę już w pierwszej kwarcie i później właściwie przez cały czas kontrolowaliśmy losy rywalizacji. W polu trzech sekund mieliśmy o tyle łatwiejsze zadanie, że nie było Milton-Jones, a w samej końcówce limit przewinień popełniła Petra Kulichova.

Katerina Elhotova (zawodniczka USK): To był bardzo trudny mecz. Nam nie udało się rozstrzygnąć go na swoją korzyść, ale zrobimy wszystko by w Pradze zwyciężyć i tym samym doprowadzić do trzeciej potyczki. Oczywiście w Krakowie byłyśmy gorsze, ale nie jest powiedziane, że w kolejnej konfrontacji role nie mogą się odwrócić.

Anke DeMondt (zawodniczka Wisły Can-Pack): Zgadzam się z naszym trenerem, że ogromne znaczenie dla przebiegu meczu miał fakt, iż obie drużyny mogły dokładnie się do niego przygotować. Dlatego też tak wiele zależało od defensywy. Nam udało się odskoczyć na pewien dystans w pierwszej połowie, co pozwoliło spokojnie kontrolować boiskowe wydarzenia w kolejnych minutach. Teraz potrzebujemy jeszcze jednej wygranej i postaramy się o nią już w Pradze.

Źródło artykułu: