PP koszykarek: W końcu przełamały półfinał - relacja z meczu Wisła Can Pack Kraków - CCC Polkowice

Ostatnie dwa turnieje Final Four Pucharu Polski koszykarek Wisła Can Pack Kraków kończyła dość niespodziewanie już w półfinale. Tym razem, przed własną publicznością, podopieczne Jose Ignacio Hernandeza pokazały klasę i ograły CCC Polkowice. Tym samym team spod Wawelu ma szansę odzyskać utracone przed trzema laty trofeum.

Krzysztof Kaczmarczyk
Krzysztof Kaczmarczyk

- Mam nadzieję, że tym razem przejdziemy półfinał - mówił przed meczem Jordi Aragones, asystent Jose Ignacio Hernandeza, szkoleniowca Wisły Can Pack. Biała Gwiazda mogła mieć obawy, bowiem w półfinale czekała na nie trudna przeszkoda, w postaci ekipy z Polkowic. Będące jednak w ostatnim czasie w dobrej dyspozycji krakowianki dopięły swego i przedarły się do finału.

Trener Hernandez nieco zaskoczył rywala na początku meczu, sadzając na ławce Erin Phillips oraz Ewelinę Kobryn. To jednak nie przeszkodziło gospodyniom na rozpoczęcie spotkania od prowadzenia 11:2. Pomarańczowe szybko się jednak otrząsnęły, dobrą zmianę dała Agnieszka Bibrzycka, i to właśnie CCC prowadziło po pierwszej ćwiartce.

Biała Gwiazda szybko jednak wrzuciła swój bieg, zaczęła agresywniej bronić i to dało oczekiwany efekt. Szybkie kontry gospodyń i problemy w ataku polkowiczanek sprawiły, że do szatni na przerwę podopieczne Hernandeza schodziły z pięciopunktową przewagą. Po zmianie stron mistrzynie Polski jeszcze bardziej podkręciły tempo gry i osiągnęły najwyższą w meczu trzynastopunktową przewagę.

Pomarańczowe nie dały jednak za wygraną, a w połączeniu z kilkoma stratami rywalek, pozwoliło im wrócić do gry. - Od tego momentu nie potrafiłyśmy złamać wyniku i odskoczyć, ale cieszę się, że do końca obroniłyśmy naszą przewagę - powiedziała po spotkaniu Paulina Pawlak, kapitan Wisły.

W kryzysowych momentach gospodynie mogły liczyć na Nicole Powell, która w końcówce meczu zdobyła ważnych siedem punktów z rzędu, a gdy swoje dołożyła jeszcze Phillips, wygrana i awans do niedzielnego finału stał się faktem.

- Kluczem do wygranej była znakomita gra w defensywie przeciwko strzelcom CCC oraz wygrana walka na tablicach - cieszył się po meczu Hernandez. Pomarańczowe w całym meczu ustrzeliły jedynie dwie trójki, a w walce pod tablicami były gorsze o osiem piłek. Dodatkowo w kluczowych momentach liderki Białej Gwiazdy pokazały, że można na nie liczyć, dając sukces swojej drużynie.

W ekipie pokonanych na parkiecie zabrakło m.in. Agnieszki Majewskiej, co z pewnością miało wpływ na przegraną walkę pod koszami. - Z takim zespołem, jakim jest Wisła, nie można tak grać. Rywalki zebrały nam aż jedenaście piłek w ataku, co dało im jedenaście szans na ponowienie akcji, a to zdecydowanie za dużo - tłumaczyły przyczyny porażki kapitan CCC, która całe spotkanie przesiedziała na ławce rezerwowych.

Krakowianki mogą zatem spokojnie czekać na swojego finałowego rywala, którego wyłoni drugi mecz półfinałowy, w którym obrończynie trofeum, zawodniczki Lotosu Gdynia, rywalizować będą z toruńską Energą. W niedzielę mistrzynie Polski będą zatem miały doskonałą okazję do tego, żeby odzyskać utracony przed trzema laty puchar, który w Gdyni odebrał im Lotos.

Wisła Can Pack Kraków - CCC Polkowice 70:63 (15:18, 24:16, 16:13, 15:16)

Wisła Can Pack: Erin Phillips 16, Nicole Powell 11, Taj McWilliams-Franklin 11, Ewelina Kobryn 10 (10 zb), Milka Bjelica 8, Anke DeMondt 5, Paulina Pawlak 5, Ana Dabovic 2, Petra Ujhelyi 2.

CCC: Iva Perovanovic 13, Agnieszka Bibrzycka 12, Sharnee Zoll 11, Evanthia Maltsi 8, Jantel Lavender 8, Joanna Walich 7, Valerija Musina 4, Agata Gajda 0.

MVP meczu wybrana została Erin Phillips.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×