Rewanż z nawiązką - relacja z meczu WKS Śląsk Wrocław - KS Pogoń Prudnik

Jednostronne widowisko obejrzeli w środę kibice zgromadzeni w hali Kosynierka we Wrocławiu. Tylko w pierwszej kwarcie prudniczanie zdołali nawiązać równorzędną walkę i mecz zakończył się pogromem.

Będący "w gazie" WKS Śląsk Wrocław  podjął we własnej hali Pogoń Prudnik , która w trzech ostatnich meczach ligowych schodziła z parkietu pokonana. Słabsza postawa podopiecznych Tomasza Michalaka odbiła się na zajmowanej pozycji w tabeli. Kilka tygodni temu wyprzedzał ich tylko zespół 17-krotnych Mistrzów Polski, natomiast przed tą kolejką plasowali się dopiero na piątym miejscu.

Dla kibiców we Wrocławiu środowy przeciwnik Śląska nie stracił jednak na atrakcyjności. Lider tabeli za wszelką cenę chciał się się zrewanżować za porażkę w pierwszej rundzie. - Chcemy pokazać, że porażka w pierwszej rundzie w Prudniku to był wypadek przy pracy. Zależy nam, aby zaprezentować dobrą zespołową grę, której wtedy zabrakło – zapowiadał Adrian Mroczek-Truskowski, kapitan Śląska.

Wrocławianie do meczu przystąpili osłabieni brakiem trzech kontuzjowanych graczy. Do Marcina Blumy, który od dłuższego czasu zmaga się z kontuzją kolana, dołączyli Wojciech Leszczyński i Mateusz Płatek. Pierwszy doznał urazu pięty, drugiego natomiast dopadła grypa żołądkowa.

Prudniczanie tylko w pierwszej kwarcie zdołali nawiązać równorzędną walkę. Gdy w trzeciej minucie gry po dwóch celnych rzutach Adriana Mroczka-Truskowskiego Śląsk wyszedł na prowadzenie 12:4, przypomnieli o sobie dwaj najskuteczniejsi zawodnicy Pogoni. Najpierw zza linii 6,75 m trafił Tomasz Łakis, a chwilę później z półdystansu celnie rzucił Maciej Lepczyński i goście uwierzyli w zwycięstwo. Na początku drugiej kwarty po punktach Bartosza Trytka był nawet remis po 24, ale Śląsk na więcej już nie pozwolił. Szybko odskoczył na ponad dziesięć punktów i kontrolował przebieg spotkania.

Z każdą minutą zmęczenie wśród zawodników Pogoni dawało o sobie znać co raz mocniej. Trener Tomasz Michalak robił co mógł i wyjątkowo bardzo rotował składem, ale na niewiele się to zdało. Śląsk narzucił bardzo szybkie tempo gry i dzięki fantastycznej grze dwóch wysokich - Radosława Hyżego i Mirosława Łopatki - szybko zapewnił sobie zwycięstwo. - Zdołaliśmy dotrzymać kroku Śląskowi tylko w pierwszej części gry, a potem przeciwnicy nas zdominowali. Wrocławianie mają o wiele dłuższą ławkę od nas i to miało dzisiaj duże znaczenie - tłumaczył po meczu trener prudniczan.

WKS Śląsk Wrocław rozgromił w zaległym meczu 22. kolejki Pogoń Prudnik 111:65 i od zwycięstwa w sezonie zasadniczym dzielą ich jeszcze tylko dwie wygrane. - Bardzo cieszymy się ze zwycięstwa. Chcieliśmy się zrewanżować za porażkę w pierwszej rundzie. Różnica punktowa w dzisiejszym spotkaniu pokazuje, że był to wypadek przy pracy - powiedział Mirosław Łopatka.

Pogoń Prudnik doznała czwartej porażki z rzędu i spadła na piąte miejsce w tabeli grupy B drugiej ligi. - Jesteśmy w dołku. Dzisiaj nie liczyliśmy na wygraną, po prostu chcieliśmy zagrać dobre spotkanie. Musimy się szybko odbudować, a sobotni mecz z Albą Chorzów będzie świetną ku temu okazją - zakończył trener Michalak.

WKS Śląsk Wrocław - KS Pogoń Prudnik 111:65 (24:22, 31:12, 21:21, 35:10)

WKS Śląsk: Hyży 23 (12 zb.), Łopatka 21 (10 zb.), Grygiel 16, Mroczek-Truskowski 11, N. Kulon 10, Bochenkiewicz 8, Bodziński 6, Glapiński 6, M. Kowalski 4, M. Kulon 4, Raczek 2

KS Pogoń: Lepczyński 20, M. Łakis 9, Madziar 9, Kucia 6, Oleksy 6, T. Łakis 5, Trytek 4, Chmielarz 3, Bolibrzuch 2, Jankowski 1, Kos 0.

Komentarze (0)