Próbujemy wydostać się z dołka - wywiad z Johnem Allenem, rzucającym Anwilu Włocławek

Anwil Włocławek nie ma ostatnio dobrej passy. Włodarze klubu zmienili trenera, drużynę dotknęły serie kontuzji, co przełożyło się na dwie dotkliwe porażki w drugiej rundzie. Zawodnicy są sfrustrowani, ale jak zapewnia rzucający ekipy, Amerykanin John Allen, liczą na swoje przebudzenie już w najbliższym spotkaniu z Zastalem Zielona Góra.

Michał Fałkowski: Zacznijmy od kwestii, o której ostatnio sporo mówi się we Włocławku. Słyszałeś o proteście kibiców?

John Allen: Coś słyszałem. Trochę rozmawialiśmy na ten temat w klubie, ludzie rozmawiają też na mieście. Powiem szczerze - dla mnie kibice mają prawo robić to, co im się podoba. To ich możliwość i jeśli coś zechcą robić, to i tak nic i nikt nie jest w stanie im przeszkodzić. Mnie osobiście ich protest nie dziwi, ale też nie wpłynie na mnie w tym względzie, że nagle się obrażę i przestanę trenować czy dawać z siebie wszystko.

A czy sądzisz, że ten cały protest jest zasadny? W twoim oczach kibice robią słusznie?

- Wiesz dobrze, że jestem fanem Chelsea Londyn; jestem również fanem kilku zespołów ze Stanów Zjednoczonych, czy to NBA, czy NFL, nie ma znaczenia. I mój tata, który również jest wielkim fanem, zawsze mi powtarzał: nigdy nie stawaj przeciwko swojemu zespołowi. Nie ważne są okoliczności, nie ważne są przyczyny, bo klub, z którym się utożsamiasz zawsze trzeba wspierać. Moje ekipy w NFL dołują ostatnio dosyć mocno, moja Chelsea również nie radzi sobie najlepiej, ale mimo to nie zamierzam przestać im kibicować. Niemniej jednak powtórzę to, co już powiedziałem wcześniej - fani mają prawo protestować jeśli coś im się nie podoba, byleby to nie było obraźliwe.

Na chwilę obecną sporo wskazuje na to, że protest na polegać na kompletnym braku kibicowania oraz na opuszczeniu Hali Mistrzów przed końcem...

- Szczerze mówiąc - nie interesują mnie szczegóły. Naprawdę, to nie ode mnie zależy. Ja natomiast na pewno wyjdę na parkiet zagrać mecz i go wygrać… Tak sobie teraz myślę - myślę, że dobrym pomysłem byłoby, gdyby fani zechcieli przyjść na nasz trening. Nawet w tej chwili możesz napisać, że w imieniu zespołu zapraszam wszystkich fanów Anwilu na nasz trening. Po co? Myślę, że jak kibice zobaczyliby, że my naprawdę trenujemy bardzo mocno, zobaczyliby jak niektórzy z nas nie są w stanie normalnie trenować, bo np. podkręcili kostkę, a mimo to starają się chociaż kuśtykać czy oddawać serie rzutów, zobaczyliby jak komuś krew leci z nosa z przemęczenia, zobaczyliby tę intensywność z jaką pracujemy... Może wtedy zmieniliby swoje zdanie...

Przejdźmy do wydarzeń bardziej sportowych - czy sobotni mecz z Zastalem Zielona Góra będzie najważniejszym spotkaniem w tej fazie? Wygrana nad zielonogórzanami, którzy obecnie są w fantastycznej formie, z pewnością wywindowałaby wasze morale...

- Dokładnie tak - to będzie wyjątkowo ważne spotkanie. Jedno z tych, które po prostu trzeba wygrać i koniec. I ja naprawdę wierzę, choć wiem, że po tych dwóch ostatnich porażkach nie zabrzmi to zbyt serio, ale jednak jesteśmy w stanie pokonać Zastal jeśli zagramy tak, jak prezentujemy się na treningach. Tym bardziej, że gramy u siebie i mimo wszystko będziemy liczyć na wsparcie kibiców. Mniejsze lub większe, ale jednak będziemy liczyć.

Powtórzę jeszcze raz - Zastal gra obecnie najlepszą koszykówkę w Polsce. Nie przestraszycie się rywala?

- Na 100 procent nie. Musimy tylko podążać dokładnie za tym, co sobie ustalamy na treningach. Żelazna realizacja taktyki da nam zwycięstwo i jestem tego pewien.

Zwycięstwo to jedna kwestia, ale kibice będą rozliczać was również ze stylu, który zaprezentujcie. Wszystko dlatego, że w ostatnich spotkaniach wydawało się, że nie jesteście do końca skoncentrowani.

- Nie bardzo wiem jak odpowiedzieć na to pytanie, bo według mnie każdy z nas stara się jak umie, bo to jest kwestia ambicji oraz dumy, by się nie poddawać i walczyć do końca. Być może jest coś jednak na rzeczy, bo w bardzo podobnym tonie wypowiedział się ostatnio trener Szablowski na temat meczu z Treflem. I skoro tak powiedział, to pewnie ma rację. Jednocześnie ja uważam jednak, że nikt w tym zespole nie chce przegrywać, nikt nie chce być słabszy od rywala i nikt nie przechodzi obok meczów. Przecież nikogo nie satysfakcjonują porażki. Kto twierdzi, że nam się nie chce, ten jest w dużym błędzie.

W takim razie co było przyczyną ostatnich, wysokich porażek z Asseco Prokomem i Treflem?

- Nie wiem jak do tego doszło. Pamiętaj, że dla nas, koszykarzy, to również jest wielka niespodzianka, że przydarzyły się nam tak słabe mecze, bo nigdy byśmy nie przypuszczali, że możemy przegrać je różnicą ponad 20 punktów. Tym samym oczywiście zdajemy sobie sprawę z tego, że nie gramy dobrze i to nie jest tak, że my przechodzimy z tym do porządku dziennego. Przecież na koniec dnia i tak chodzi o to by grać najlepiej dla samego siebie. Nie dlatego, że trener tak chce, nie dlatego, że kibice tak chcą. My chcemy grać najlepiej jak umiemy dla samych siebie. To jest kwestia ambicji. Nie potrzebujemy nikogo by nam musiał to uświadamiać.

Jak wygląda obecnie atmosfera w zespole?

- Jesteśmy sfrustrowani. Po trzech porażkach w bardzo kiepskim stylu nie może być inaczej. Szkoda jednak, że w ta frustracja przekłada się również na parkiet, było ją widać podczas tych ostatnich meczów, kiedy nerwowość wkradała się w nasze poczynania. Czasami widać ją również na treningach, choć na treningach jest prościej, bo nie gramy o punkty. Jedyne co nas teraz może uratować to bycie jednością. Najgorszą rzeczą będzie to jeśli każdy zacznie grać pod siebie. Nadal musimy pracować razem, nadal musimy wspierać się nawzajem i gdy przełamiemy tę niemoc, gdy wygramy jedno-dwa spotkania, wówczas będzie nam o wiele łatwiej.

Na przykład Zastal. Czy w tym zespole nadal tli się gdzieś uśpiona ta energia z początku sezonu, kiedy potrafiliście zanotować serię sześciu zwycięstwo z rzędu?

- Tak myślę i mam nadzieję, że nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa. Na początku sezonu pokazaliśmy, że możemy wygrywać i liczę, że to powtórzymy jeszcze. Nie ma co ukrywać - jesteśmy obecnie w wielkiej dziurze, którą sami sobie wykopaliśmy, ale pracujemy nad tym by znaleźć z niej wyjście. Wydostać się z dołka. Nie zrobimy jednak tego w pojedynkę, tylko całym zespołem.

Pokusisz się o prognozę przed sobotnim meczem?

- Od środy nie myślę o niczym innym jak tylko o tym, by pokonać Zastal. Naprawdę. Budzę się rano i pierwsze co, to myślę o zbliżającym się spotkaniu. Zdaję sobie sprawę, że to będzie dla nas bardzo istotne spotkanie, bo jeśli wygramy z drużyną, która jest obecnie w znakomitej formie, to naprawdę poczujemy wielką ulgę i wrócimy do gry. To nie będzie jednak łatwe, ale liczę, że obudzi się w nas agresja podrażnionego zwierzęcia. Obecnie nasza duma jest urażona, dlatego nie tylko będziemy chcieli pokonać zielonogórzan, ale również zrobić to w dobrym stylu.

Źródło artykułu: