Od początku spotkania torunianki narzuciły rywalkom mocną obronę strefą, z czym nie mogły sobie poradzić podopieczne Adama Ziemińskiego. - Rzeczywiście, zawodniczki Energii wykonały w defensywie świetną robotę - przyznał opiekun Artego. - Trudno jednak myśleć o zwycięstwie, jeśli nie trafia się prostych rzutów spod kosza, a takie sytuacje nam przytrafiły się w tym pojedynku.
Torunianki tylko w pierwszej kwarcie pozwoliły rywalkom na wyrównany mecz. W kolejnych minutach, zwłaszcza w drugiej odsłonie, którą wygrała aż 23:9. Ta dziewiątka odzwierciedla poziom skuteczności Artego w tym meczu. To największa pięta achillesowa Artego, bowiem w przeciągu całego meczu przyjezdne tylko dziewiętnaście razy trafiły z dystansu aż na...siedemdziesiąt prób.
To pokazuje, że mecz nie był wielkim widowiskiem. Bydgoszczanki miały jeszcze szanse na awans do play-off, ale musiałby wygrać wszystkie pozostałe mecze, łącznie w Toruniu. Nadzieje prysły już w grodzie Kopernika. - Na pewno mocno się cieszę z takiego występu naszych zawodniczek - przyznał po meczu trener Elmedin Omanić. - Jedyny żal pozostaje po tym, że pozbawiliśmy silny zespół jakim jest Artego szans na awans do play-off.
Natomiast torunianki brylowały na tablicach. Tutaj Energa zebrała aż 58 piłek, czym ustanowiła swoisty rekord tegorocznych rozgrywek. Najwięcej, bo aż trzynaście razy uczyniła to Julie Page (13). Z drugiej strony o występie w Toruniu będzie chciała zapomnieć Agnieszka Szott (10/2 z gry).
Energa Toruń - Artego Bydgoszcz 87:51 (16:12, 23:9, 27:16, 21:14)
Energa: Tłumak 17, Sepuvelda 15, Maksimović 13, Page 13, Mitchell 9, Metcalf 8, Idczak 6, Wylie 4, Urbaniak 2, Kowalska 0, Płonka 0.
Artego: Koc 10, Sissoko 10, Kuras 8, Szott 7, Taylo 6, Górzyńska-Szymczak 4, Szybała 4, Faleńczyk 2, Pytlarczyk 0.