Arthur Lee dołączył do PGE Turowa

Bardzo doświadczony, 35-letni amerykański rozgrywający Arthur Lee został nowym koszykarzem PGE Turowa Zgorzelec. Włodarze przygranicznego klubu oraz trener Jacek Winnicki liczą, że zawodnik będzie solidnym uzupełnieniem dla dotychczasowego duetu playmakerów: Ronald Moore - Giedrius Gustas.

W niedzielę PGE Turów Zgorzelec przegrał na własnym parkiecie z Asseco Prokomem Gdynia, choć słowo "przegrał" jest nieco na wyrost. Mistrzowie Polski po prostu zmiażdżyli aktualnego wicemistrza i stało się jasne, że ekipa Jacka Winnickiego potrzebuje albo zmian, albo wzmocnień. Na chwilę obecną wybrano drugi wariant - nowym koszykarzem został Amerykanin Arthur Lee.

35-latek ma za sobą kilkanaście lat grania na parkietach niemalże całej Europy. Swoją profesjonalną karierę rozpoczął w sezonie 1999/2000, gdy został koszykarzem tureckiego Kombassan Konya. Następnie grał w m.in. w Cibonie Zagrzeb (mistrzostwo kraju), Crabs Rimini, Hapoelu Ironi Nahariya, Elan Chalon, AEK Ateny, CEZ Nymburg (trzykrotne mistrzostwo kraju) czy APOEL Nikozja. W roku 1999 wydawało się, że ma spore szanse na angaż w NBA. Będąc świeżo upieczonym wówczas absolwentem uczelni Stanford, Lee starał się o pracę w Golden State Warriors podczas ligi letniej. Niestety, na próżno.

W ostatnim sezonie Amerykanin grał w cypryjskim APOEL, gdzie w ośmiu spotkaniach rodzimych rozgrywek notował przeciętnie 14,5 punktu i 3,6 asysty (czwarty wynik w lidze), a także 11,2 punktu i 2,3 asysty w Pucharze EuroChallenge. Obecny sezon rozpoczął w listopadzie, gdy dołączył do... libańskiego Bejjeh. Przed transferem do Zgorzelca wystąpił w 11 meczach, w których uzyskiwał średnio 19,5 punktu, 4,2 asysty i 4 zbiórki. W każdym spotkaniu spędzał na parkiecie aż 39,3 minuty!

Choć skupia się przede wszystkim na zdobywaniu punktów, Lee potrafi także wczuć się w rolę "reżysera" gry, a także bardzo dobrze broni. W Zgorzelcu pojawi się w środę, a już w czwartek przejdzie badania lekarskie oraz dołączy do zespołu.

W ekipie PGE Turowa Lee ma być uzupełnieniem dla chimerycznie grających Ronalda Moore'a i Giedrusa Gustasa. Zarówno Amerykanin, jak i Litwin mają wielkie problemy z ustabilizowaniem formy, co przekłada się na fatalną grę zespołu - zgorzelczanie do tej pory nie wygrali ani jednego meczu w fazie szóstek. Być może przełamią tę fatalną serię w sobotę w starciu z Anwilem Włocławek na wyjeździe. I być może pomoże w tym Lee.

Źródło artykułu: