Przełamanie Łukasza Bodycha?

Jednym z jaśniejszych punktów w środowym spotkaniu pomiędzy Spójnią a akademikami z Kutna był stargardzki podkoszowy, który zaprezentował się najlepiej w 2012 roku. Krytykowany wcześniej koszykarz w decydującym meczu o awansie jego drużyny do Play off zdobył dwanaście punktów.

Przyjezdni w drugiej połowie rzucili się do niwelowania strat i udało im się zbliżyć na pięć punktów. Wtedy jednak trzy trafienia z rzędu zapisał na swoim koncie Łukasz Bodych pozwalając swojej drużynie na chwilowy oddech. - Jakoś tak się wtedy nie patrzy, czy się ciągnie mecz. Najważniejsze, żeby trafić do kosza i dać drużynie przewagę. Cieszę się z tych punktów, bo zespół wygrał - skromnie przyznał w rozmowie z naszym portalem.

Dla zawodnika regularnie wychodzącego w pierwszej piątce, lecz z różnych przyczyn grającego mniej niż wcześniej był to bardzo udany występ, który może zwiastować zwyżkę formy na końcówkę sezonu. Spójnia tymczasem mogła się cieszyć z istotnego sukcesu, który nie przyszedł jej łatwo. - Od początku byliśmy skoncentrowani. Dobrze graliśmy w obronie, ale wiadomo, że trzecia kwarta to jest jakaś klątwa Spójni. Była nerwówka, ale udało się to wyciągnąć i awansować do play off - analizował Bodych.

Stargardzianie rozegrali już wszystkie mecze w rundzie zasadniczej przed własną publicznością. Była to udana kampania pod tym względem, gdyż tylko dwie drużyny zdołały wywieźć komplet punktów z miasta nad Iną. - To bardzo dużo - zaznaczył koszykarz odnosząc się do liczby zwycięstw Spójni w Stargardzie. - Myślę, że jesteśmy mocni u siebie. Na pewno to zaprocentuje w play off - kontynuował.

Trudno przewidzieć, na kogo Spójnia trafi w I rundzie play off. Stargardzianie mogą zająć miejsca od piątego do siódmego, a w podobnej sytuacji jest kilka innych ekip. Jedna zagadka już się za to wyjaśniła. Podopieczni Tadeusza Aleksandrowicza nie spotkają się z faworytem ligi. - Start Gdynia jest bardzo mocną drużyną. Pokazali to na naszym parkiecie. Zobaczymy, jak to wszystko się potoczy, kto awansuje, a kto spadnie - skomentował podkoszowy Spójni.

Czy zatem kończący rundę zasadniczą mecz w Przemyślu będzie pozbawiony znaczenia? Niezupełnie. Główną motywację przyjezdnych wyjaśnił nasz rozmówca. - Na pewno będzie spokój w głowie jadąc tam do Przemyśla. U siebie przegraliśmy z nimi, dlatego trzeba tam powalczyć i wyrwać zwycięstwo - zakończył.

Źródło artykułu: