Tuż po zmianie stron, gdy swój 13 (i ostatni) punkt w meczu zdobył najskuteczniejszy zawodnik Anwilu Włocławek, Lawrence Kinnard wydawało się, że gospodarze są na najlepszej drodze do odniesienia zwycięstwa. Była bowiem 24. minuta spotkania, a Anwil prowadził 40:28. Wówczas stało się jednak coś zupełnie nieoczekiwanego. Trener Trefla Sopot Karlis Muiznieks zdecydował się na obronę strefową, której efektywność przeszła najśmielsze oczekiwania.
Przez sześć kolejnych minut trzeciej kwarty włocławianie zdobyli tylko dwa punkty (tracąc aż 14) i przed decydującą odsłoną przegrywali 42:46. Co prawda Seid Hajrić sprawił, że w 32. minucie na tablicy wyników pojawił się remis 46:46, lecz to nie oddaliło problemów Anwilu. Trener Muiznieks nadal obstawał przy obronie strefowej i kolejne trafienie włocławianie zaliczyli... dopiero po pięciu minutach. W tym czasie goście zanotowali serię 17-0 i prowadząc 63:46 na cztery minuty przed końcem, mogli być pewni swego. Warto zatem dodać, że od stanu 40:28, Anwil przegrał następne 13 minut aż... 6-35!
- W pierwszej połowie mieliśmy sporo problemów i w ataku, i w obronie. Po zmianie stron zmieniliśmy nasz system gry w defensywie, przeszliśmy na strefę, co okazało się kluczowe. Z dobrej obrony brały się szybkie kontrataki i lepszy atak pozycyjny, mieliśmy lepszą koncentrację, co przełożyło się na lepszą skuteczność - powiedział łotewski szkoleniowiec. Jego podopieczni w drugiej połowie trafili 11 z 18 rzutów za dwa oraz cztery z 11 trójek.
Bardzo ważne trafienia zaliczał Łukasz Wiśniewski, który w trzeciej i czwartej kwarcie zdobył 13 z 15 swoich punktów (większość po kontrach), a także Łukasz Koszarek. Polski rozgrywający do przerwy był nieskuteczny i przegrywał bezpośrednie starcie z Krzysztofem Szubargą (ogółem 10 oczek i cztery asysty), ale po przerwie zdobył 11 punktów (13 w całym meczu), a także zebrał osiem piłek i rozdał siedem asyst. Miał co prawda też sześć strat, ale tylko dwie po zmianie stron.
- Sześć punktów mojego zespołu w trzeciej kwarcie napompowało drużynę Trefla, a z nas spuściło powietrze. Wyglądaliśmy, jakbyśmy nie mieli żadnych zagrywek przeciwko strefie. Mamy takie zagrywki, ale Trefl umiejętnie wykorzystał brak Dardana Berishy. Goście zagęszczali obszar podkoszowy, ryzykując trafienia za trzy. Jednak brak Berishy ograniczył nasze możliwości strzeleckie - powiedział trener Anwilu Krzysztof Szablowski.
Szkoleniowiec włocławian dowiedział się, że nie będzie mógł skorzystać z usług chorego Dardana Berishy dopiero na kilka godzin przed pojedynkiem, co uniemożliwiło zaktualizowanie założeń przedmeczowych. Lorinza Harrington, który zastąpił reprezentanta Polski w pierwszej piątce, zagrał fatalnie - nie trafił żadnego z sześciu rzutów z gry i miał trzy straty (co prawda również sześć zbiórek, ale to niewiele zmienia w kontekście oceny jego występu).
Trefl nie wygrałby jednak tego spotkania, gdyby nie znakomita postawa środkowego Johna Turka. Amerykanin zdobył aż 20 oczek (11 w drugiej części meczu), trafiając osiem z 14 rzutów z gry, zebrał 11 piłek, wymusił sześć fauli i trzykrotnie zablokował graczy Anwilu. Co ważniejsze, Turek zniszczył w bezpośrednim starciu centra włocławskiego zespołu, Corsleya Edwardsa. 33-letni Amerykanin rzucił co prawda 10 oczek i miał sześć zbiórek, ale lwią część swojej zdobyczy zanotował w momencie, gdy losy spotkania były już rozstrzygnięte.
- Ten mecz był bardzo trudny, bo Anwil od samego początku postawił wyjątkowo trudne warunki. Świetnie bronili, walczyli o każdą piłkę, a my nie mieliśmy miejsca na rzuty z otwartych pozycji. Po zmianie stron dokonaliśmy jednak kilku zmian w naszym systemie gry, przestawiliśmy się na obronę strefową i uniemożliwiliśmy gospodarzom zdobywanie łatwych punktów. Sami natomiast odblokowaliśmy się w ataku i odnieśliśmy bardzo ważne zwycięstwo - stwierdził Turek.
Anwil Włocławek - Trefl Sopot 54:67 (14:10, 22:18, 6:18,12:21)
Anwil: Kinnard 13, Edwards 10, Hajrić 10, Szubarga 10, Allen 8, Majewski 3, Harrington 0, Lewis 0, Maciejewski 0, Sokołowski 0, Wołoszyn 0,
Trefl: Turek 20, Wiśniewski 15, Koszarek 13, Dylewicz 8, Stefański 6, Cummings 3, Mallett 2, Waczyński 0
Miażdżąca strefa - relacja z meczu Anwil Włocławek - Trefl Sopot
Przez dwie i pół kwarty Anwil Włocławek prowadził pewnie z Treflem Sopot i wydawało się, że po zwycięstwie nad Asseco Prokomem Gdynia zanotuje drugą wygraną nad trójmiejskim klubem w obrębie kilku dni. Nic takiego się jednak nie stało, gdyż trener Karlis Muiznieks w trzeciej kwarcie zaordynował obronę strefową, która przesądziła losy spotkania i Trefl wywiózł z Hali Mistrzów wygraną 67:54.
Źródło artykułu: