Skandal w Słupsku! Zapomnieli policzyć jeden punkt!

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Podczas meczu Energi Czarnych Słupsk a Asseco Prokomem Gdynia, zakończonego zwycięstwem gości doszło do małego skandalu. Komisarz zawodów ... nie zauważył jednego punktu zdobytego przez drużynę z Gdyni.

Cała sytuacja miała miejsce przy stanie 63:67. Wówczas przewinieniem technicznym ukarany został trener Energi Czarnych Dainius Adomaitis. Na linii rzutów wolnych stanął Michael Kuebler i dwukrotnie celnie trafił do kosza. Wówczas o przerwę poprosił szkoleniowiec gospodarzy. Po przerwie na tablicy wyników zamiast wyniku 63:69, widniał 63:68.

Na pomeczowej konferencji prasowej pojawił się komisarz zawodów i zaczął tłumaczyć zaistniała sytuację:

- Przepisy przewidują taką sytuację, dlatego też protokół będzie skorygowany. Ten punkt, który w protokole się nie znalazł po rzucie wolnym wykonanym przez Michaela Kueblera za przewinienie techniczne trenera Adomaitisa, będzie dopisany. Cały protokół jest właśnie przepisywany, a wynik jest o punkt większy na korzyść drużyny gości. Taki błąd nie powinien się przydarzyć, bo oczywiście inna taktyka jest, kiedy przegrywa się trzema, a inna kiedy czterema punktami. Taka sytuacja przydarzyła mi się pierwszy raz odkąd jestem komisarzem - powiedział Ryszard Łabędź, który podczas sobotniego meczu pełnił funkcję komisarza.

Głównym winowajcą całego zdarzenia był sekretarz zawodów. - Całej sytuacji winny jest sekretarz, ale pośrednio i ja. Moim obowiązkiem jest zauważenie takich rzeczy, ale moja osoba w czasie wykonywania rzutów wolnych zapisywała przewinienie trenera Adomaitisa. W momencie, kiedy pisałem, nie zwróciłem uwagi, na to, czy ten drugi rzut jest celny, czy też nie - dodał Łabędź.

Całej sytuacji nie rozumiał także trener słupszczan Dainius Adomaitis, który wdał się w dyskusję z komisarzem: - Jestem bardzo młodym trenerem i coś takiego spotkało mnie pierwszy raz w dotychczasowej karierze. Nie wiem, co się stało. Przychodzi do mnie komisarz, każe mi coś podpisywać, a ja nie wiem co. Ciekawe co by było, gdyby doszło do dogrywki i nagle przyszedłby komisarz, każąc nam zaprzestania gry?

- To by było za dużo zagmatwania. Dobrze, że mecz zakończył się wynikiem takim, jakim się zakończył - skwitował pytanie litewskiego szkoleniowca komisarz.

- To może jutro zagramy mecz? - zripistował mu Adomaitis.

- Nie, ale proszę podpisać protokół - odpowiedział komisarz.

- Niczego nie podpiszę, nie wiem co wy tam jeszcze dopisaliście. Chyba, że skasujecie ten mój techniczny - zakończył ze śmiechem Litwin.

Po skorygowaniu wyniku meczu, ten brzmi - 73:76 dla Asseco Prokomu Gdynia.

Źródło artykułu: