Grzegorz Mordzak nieudanie rozpoczął sezon 2007/2008. Było to spowodowane tym, iż w zespole beniaminka ekstraklasy - Basketu Kwidzyn, z którym wywalczył awans, praktycznie w ogóle nie dostawał szans na pokazanie swoich umiejętności na parkiecie. 31-letni gracz w DBE w barwach kwidzyńskiego teamu wystąpił w zaledwie trzech spotkaniach, notując w nich łącznie 12 minut i 1 punkt. Nic dziwnego zatem, że rozgrywający ten zdecydował się na rozstanie z klubem z Kwidzyna. - Było, minęło i nie chciałbym tego komentować - mówi koszykarz.
Po tym fakcie Mordzak zatrudnienie znalazł w pierwszoligowej drużynie Sportino Inowrocław, która była jednym z głównych kandydatów do wejścia na salony polskiej koszykówki. - Powiem szczerze, że nie było mi ciężko wkomponować się w zespół. Wielu zawodników z Inowrocławia znałem już z wcześniejszych lat. Bardzo miło mnie przyjęli, a w drużynie panowała fajna atmosfera - wspomina Mordzak.
Ostatecznie inowrocławskiej ekipie udało się awansować do ekstraklasy po wygranej rywalizacji z Sokołem Łańcut. Oczywiście jakąś zasługę w tym miał Mordzak, który dla Sportino w każdym meczu notował średnio 9,7 punktu, 3,2 asysty i 2,6 zbiórki. Wychowanek Śląska Wrocław w pomorskiej drużynie spędził udany sezon, ale po zakończonych rozgrywkach nie dostał sygnału od włodarzy inowrocławskiego klubu, jakoby byliby oni zainteresowani zatrzymaniem jego w zespole. - Po sezonie oficjalnie nie było tematu mojego pozostania w Sportino - wyjawił playmaker.
Nowym klubem mierzącego 182 cm zawodnika po inowrocławskim teamie, jest beniaminek pierwszej ligi - ŁKS Łódź. - Na moją decyzję o przejściu do łódzkiej ekipy wpłynęło wiele czynników, takich jak między innymi: konkretne rozmowy z zarządem klubu, bardzo dobrzy trenerzy, znajomość z parkietów, a także poza nim zawodników łódzkiego klubu - informuje nowy nabytek ŁKS-u. Warto dodać, że Mordzak zasilił klub z Łodzi, mimo że miał wiele innych ofert. Wiadomo, że graczem tym interesowały się pierwszoligowe kluby - Żubry Białystok i AZS OSRiR Kalisz, a może także i inne. O rozgrywającego zabiegały również kluby z najwyższej klasy rozgrywkowej.
Mordzak w Łodzi spotka się z takimi graczami, jak Krzysztof Morawiec, Michał Saran, czy Piotr Szybilski. Tego pierwszego były rozgrywający Sportino zna bardzo dobrze, gdyż w sezonie 2005/2006 wspólnie z nim reprezentował barwy, grającej wówczas na zapleczu ekstraklasy drużyny CKS-u 1924 Czeladź. - Pewnie, że się cieszę z tego, że znów zagram w jednej ekipie z Krzyśkiem. On zawsze jest dobrym duchem zespołu i jak nikt inny dba o atmosferę - przyznaje zawodnik.
Doświadczony koszykarz w ŁKS-ie, podobnie, jak z Morawcem, po kilku latach przerwy znów będzie współpracował z Radosławem Czerniakiem, który jest szkoleniowcem zespołu. Mordzak trenera tego pamięta z gry w Turowie Zgorzelec. - Mam bardzo dobre wspomnienia ze współpracy z trenerem Czerniakiem. Bardzo cenię warsztat tego szkoleniowca - mówi rozgrywający.
Nasz bohater kojarzony jest głównie z grą w czołowych klubach pierwszej ligi. Mordzak na swoim koncie ma już kilka awansów do ekstraklasy z zespołami, w których występował. Między innymi z tych powodów do łódzkiego zespołu powinien wnieść sporo doświadczenia. - Chciałbym, aby nasza gra dostarczała kibicom jak najwięcej radości i satysfakcji. I co za tym idzie, jak najwięcej wygranych w sezonie i awansu do rundy play-off. A jak dobrze wiemy, w tej części rozgrywek wszystko się może zdarzyć - wyznaje.
ŁKS to już dziesiąty klub w karierze Mordzaka. Można powiedzieć, że to niemała "kolekcja", jak na zawodnika, który ma przed sobą jeszcze kilka sezonów. Sam koszykarz nie jest jednak zmęczony ciągłymi przeprowadzkami. - Jest to kwestia przyzwyczajenia, ale i chęć poznania nowego otoczenia. Na pewno im człowiek jest starszy, tym coraz częściej myśli o jakiejś stabilizacji. Jednak też trzeba lubić to co się robi, a wtedy jest prościej o aklimatyzację w nowym środowisku - kończy.