PGE Turów gotowy do walki o brąz

- Brąz to nie jest dla nas szczyt marzeń. Sam mówiłem przed rozgrywkami, że gramy o mistrzostwo. Zrobimy jednak wszystko, aby na koniec wypaść godnie i tak zaprezentować nasz klub - mówi trener PGE Turowa Zgorzelec, Jacek Winnicki.

Bartosz Seń
Bartosz Seń

Koszykarze PGE Turowa Zgorzelec podejdą do rywalizacji o brązowy medal po przegranych półfinałach z Treflem Sopot. Zgorzelczanie chcą jak najszybciej zmazać plamę czwartego pojedynku, zaprzeczyć rzekomym konfliktom i godnie zaprezentować "czarno-zielone" barwy w ostatnich meczach sezonu.

- Nie zakończyliśmy sezonu i wszystko, co ważne, jest jeszcze przed nami. Nie stoimy na straconej pozycji w rywalizacji o brąz. Rozmawiałem z wszystkimi zawodnikami i jestem przekonany, że jesteśmy gotowi do walki - mówi Waldemar Łuczak, prezes PGE Turowa Zgorzelec.

Kibice, jak i zawodnicy zgorzeleckiego zespołu czują niedosyt, ponieważ czterokrotni wicemistrzowie Polski muszą w obecnym sezonie obejść się smakiem zarówno złota, jak i srebra. To jednak nie powód, aby mówić o przedwcześnie zakończonym sezonie. W gablotach klubu ze Zgorzelca swojego miejsca nie znalazł bowiem jeszcze brązowy puchar za zdobycie trzeciego miejsca. Trener PGE Turowa, jak i sami zawodnicy, obiecują, iż w meczach o brąz dadzą z siebie wszystko.

- Brąz to nie jest dla nas szczyt marzeń. Sam mówiłem przed rozgrywkami, że gramy o mistrzostwo. Zrobimy jednak wszystko, aby na koniec wypaść godnie i tak zaprezentować nasz klub - mówi trener Jacek Winnicki.

Gorycz półfinałowej porażki z Treflem jest w szeregach zgorzeleckiej drużyny coraz mniej odczuwalna. Wszyscy są bowiem skupieni na podstawowym celu: dwóch zwycięstwach nad Zastalem i radości ze zdobytego brązu.

- Po tak nieudanym meczu z drużyną z Sopotu musieliśmy się pozbierać i uporządkować myśli. Mieliśmy trochę czasu, aby spokojnie przygotować się do rywalizacji z Zastalem. Musimy zagrać tak, jakby był to finał ligi - mówi Damian Kulig, silny skrzydłowy drużyny ze Zgorzelca.

Zgorzelczanie upatrują swojej siły w głębi ławki rezerwowych. Zastal nie ma takiego komfortu, bo nie zagra m.in. Marcin Flieger, który skręcił nogę w półfinale z Prokomem.

- Zobaczymy jak jego brak wpłynie na poczynania zespołu. Niekiedy bywa, iż po odejściu ważnej jednostki, zespół radzi sobie równie dobrze - mówi Damian Kulig.

- Mimo porażki z Treflem w półfinale, PGE Turów to nadal groźny zespół. Posiada dwunastu wyrównanych zawodników. Każdy z nich może wyjść na parkiet i seryjnie trafiać do kosza - powiedział na zakończenie Piotr Stelmach, skrzydłowy Zastalu.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×