Ubiegłoroczni finaliści NBA prowadzili od początku do końca spotkania za wyjątkiem drugiej kwarty. Żar kontrolował przebieg meczu, choć w drugiej ćwiartce Celtowie wyrównali po 46.
Gospodarze zagrali kapitalnie w defensywie. Zmusili rywali do nieprzygotowanych rzutów. Celtowie zakończyli mecz ze skutecznością rzutów z gry na poziomie zaledwie 39 procent (przy 50 Miami). Ekipa Erika Spoelstry zablokowała 11 razy (przy jednym bloku przeciwnika), co jest rekordem drużyny w tegorocznym play off.
- W pewnych fragmentach był to dość dziwny mecz. Oba zespoły miały dobre serie. Wydaje mi się, że możemy grać lepiej - przyznał jednak po spotkaniu opiekun Żaru.
Jeszcze w pierwszych fragmentach trzeciej kwarty Celtowie nie tracili kontaktu do Miami. Wówczas jednak rozkręcił się Dwayne Wade - zdobywca 22 punktów dla Żaru (dołożył 7 asyst).
- W trzeciej kwarcie gra nam uciekła. W ofensywie za bardzo się spieszyliśmy. Straciliśmy nasz rytm gry - komentował Doc Rivers, opiekun gości.
LeBron James i Wade przechylili szalę zwycięstwa na korzyść swojej drużyny. Jak wiele znaczy ta dwójka dla Miami (zabrakło trzeciego członka "Wielkiej Trójki" - Chrisa Bosha z powodu problemów z żołądkiem) pokazują statystyki rzutów z gry. 21 z 35 rzutów całej drużyny oddali właśnie oni. Do tego James uzbierał 13 zbiórek. Double-double zaliczył oprócz niego także skrzydłowy Shane Battier (po 10 punktów i zbiórek).
Do dorobku Celtów najwięcej wniósł Kevin Garnett (23 "oczka" i 10 zbiórek). 16 punktów, 7 asyst i 9 zbiórek uzbierał Rajon Rondo.
Mecz numer 2 w środę ponownie w Miami.
Miami Heat - Boston Celtics 93:79 (21:11, 25:35, 26:15, 21:18)
(L. James 32 (13 zb), D. Wade 22, S. Battier 10 (10 zb) - K. Garnett 23 (10 zb), R. Rondo 16, P. Pierce 12)
Stan rywalizacji: 1:0 dla Miami