Jeszcze kilka dni temu wszyscy zachwycali się formą San Antonio Spurs i niesamowitą serią 20 kolejnych zwycięstw. Ostrogi przechodziły kolejnych rywali bez żadnych problemów i wielu wróżyło im pewną grą w finale, a nawet mistrzowski pierścień.
W finale Zachodu podopieczni Gregga Popovicha prowadzili już 2:0 i nic nie zapowiadało zwrotu sytuacji. Tymczasem ambitni i waleczni gracze z Oklahomy mieli zupełnie inne zdanie na ten temat i niespodziewanie wygrali trzy mecze z rzędu. Prowadzą już 3:2, a szósty mecz, być może decydujący o awansie do wielkiego finału, rozegrają we własnej hali.
- Mistrzowskie drużyny potrafią wygrywać na wyjeździe. Oklahoma właśnie to uczyniła - mówił po meczu Popovich, który wraz z zawodnikami musiał przełknąć gorycz pierwszej porażki od 11 kwietnia!
Goście jeszcze na cztery minuty przed końcem prowadzili różnicą 10 oczek, lecz Ostrogi szybko zniwelowały deficyt. Najważniejszy rzut w meczu trafił James Harden, który na 29 sekund przed końcową syreną celnie przymierzył za trzy punkty.
Leworęczny brodacz miał 20 punktów. Nie zawiedli również liderzy OKC - Kevin Durant zgromadził 27 oczek, z czego 22 po przerwie, a Russell Westbrook dorzucił 23 i rozdał 12 asyst.
Gospodarzom nie pomogły 34 punkty Manu Ginobiliego, który pojawił się w wyjściowej piątce zamiast Danny'ego Greena. Argentyńczyk miał również siedem asyst i sześć zbiórek.
- Teraz nie ma już wyboru: zwycięstwo albo koniec marzeń. To nasza praca - powiedział "Gino".
Mecz numer sześć w środę w Oklahomie.
San Antonio Spurs - Oklahoma City Thunder 103:108 (21:26, 23:26, 28:29, 31:27)
(M. Ginobili 34, T. Parker 20, T. Duncan 18 (12 zb) - K. Durant 27, R. Westbrook 23 (12 as), J. Harden 20)
Stan rywalizacji: 3:2 dla Oklahomy
Durant już niczym nie ustępuje Jamesowi a cały skład mają bardziej kompletny. Westbrok nie przestraszy się Wade.
Ibaka Boscha.A jeszcze mają Harde Czytaj całość