- Sądzę, że bezpiecznie jest powiedzieć, że rozegrałem swój ostatni mecz w koszulce Bulls - przyznaje najlepszy strzelec ostatnich lat w Chicago Bulls Ben Gordon. Agent zawodnik przyznaje, że toczone są rozmowy z innymi drużynami dotyczące transferu na zasadzie sign-and-trade. - Jestem optymistycznie nastawiony do tego. To bardzo prawdopodobne - dodaje Gordon. W grę wchodzą podobno także kluby europejskie. Jak na razie nie wiadomo jednak, które zespoły z NBA bądź Europy byłyby zainteresowane usługami 25-letniego strzelca. Pewne jest tylko to, że Gordon nie zdecyduje się podpisać tzw. oferty kwalifikującej, na mocy której zarobiły w sezonie 2008/2009 6,4 miliona dolarów.
Jak dotychczas całej sprawy nie skomentował John Paxson, generalny menedżer Chicago. Gordon przyznaje, że jest sfrustrowany faktem, że rozmowy w sprawie nowego kontraktu prowadzone były zbyt wolno. Dodatkowo warto odnotować, że na obwodzie drużyny z Wietrznego Miasta znajdują się już tacy gracze jak Larry Hughes, Kirk Hinrich, czy wybrany w drafcie Derrick Rose. - W poprzednim sezonie kupili dodatkowych graczy obwodowych. Z tego powodu zacząłem grać mniej, nie wiedząc tak naprawdę dlaczego - przyznaje najlepszy strzelec Byków w ostatnich trzech sezonach. Gordon w minionych rozgrywkach zdobywał średnio 18,6 punktów w 72 spotkaniach. - W tym roku jest ten sam problem i nie widzę żeby żeby szło to w lepszym kierunku. Więc może miejsce jest gdzie indziej - dodaje Gordon.
Przed rokiem Byki zaproponowały Gordonowi 5-letnią umowę wartą 50 milionów dolarów, która jednak zawodnik odrzucił. Urodzony w Londynie gracz był pewny, że stanie sie najlepiej zarabiającym zawodnikiem w zespole, ponieważ jest najlepszym strzelcem od długiego już czasu. Tymczasem włodarze Bulls zdecydowali się ogromną część pieniędzy zaoferować innemu liderowi Luolowi Dengowi (6-letni kontrakt wart 71 milionów dolarów). - Musze poczekać i zobaczyć co się wydarzy. To ciężki czas - kończy Gordon.